Już w dzieciństwie poznałem znaczenie słowa "orgia". Zaczerpnąłem je z
jakiegoś filmu, którego akcja osadzona była w starożytnym Rzymie. Otóż w
jednej ze scen przedstawiono właśnie orgię, która polegała na tym, że
grono facetów i kobiet pozawijanych w prześcieradła pokładało się na
leżankach i opychało winogronami. Dopiero później koleżanki wytłumaczyły
mi, co to znaczy naprawdę i wyprowadziły mnie z błędu, chociaż obawiam
się, że tamto pierwotne wyobrażenie na zawsze pozostawiło jakąś rysę na
mojej świadomości, bo nawet po tylu latach, gdy ktoś chce mnie zwerbować
na orgię, stanowczo zastrzegam sobie w kontrakcie, że mają być
winogrona, bo inaczej nie tańczę. No, ale dość o przyjemnościach, do
rzeczy.
W Polsce utrwalił się obyczaj, że w okresie świąt
Bożego Narodzenia oraz Wielkiej Nocy ludzie oddają swoich starych
rodziców czy dziadków na przechowanie do szpitala. Zjawisko to nasila
się z każdym rokiem. "Schorowana babcia czy dziadek nie pasują do wizji
wesołych, beztroskich świąt" - tłumaczy to zjawisko lekarka ratunkowa
Magdalena Kozak. "Mam poczucie, że ci ludzie chcieliby śmierci dla babci
czy dziadka, że śmierć jest dla nich wybawieniem, uwolnieniem. Oddają
starszego człowieka jak psa do schroniska i uciekają, najchętniej by nie
wrócili, najchętniej zostawiliby dziadka na zawsze, na śmierć w
szpitalu" - dodaje.
Piszę o tym, ponieważ przeczytałem, że 93% Polaków
uważa się za katolików, 94 za autorytet moralny ma św. Jana Pawła,
pośród setek innych przydomków obdarzonego również mianem "papieża
rodziny", ogromna większość z nich postrzega się jako osoby przywiązane
do tradycji i rodzinne, a o własnej religii, tradycji, rodzinności i
nauczaniu swego idola mają mniej więcej takie pojęcie, jakie ja miałem
kiedyś o orgiach.
KOMENTARZE