O negacji
Cywilizacja, przyroda, ba! - wszechświat - opierają się na negacji, a nie na bezwolnej zgodzie. Czemu nie zostaliśmy przy leśnych dróżkach? Ponieważ komuś nie podobało się, że korzenie obijają jego bose pięty. Raz dwa Autor poprawił się i dopisał do historii cywilizacji bambosze z łyka, ale taki jeden z drugim połazili trochę dróżką wte i wewte, i pierwszy zaraz zaczął negować jakość łapci, drugi szerokość dróżki na której mijając się, tamtemu zdarzało się nie raz i nie dwa zaczepić szpicem bambosza o jego tyłek. Autor wniósł kolejne poprawki do tego, co mu przyszło przez siedem dni do głowy i dopisał bity trakt, oraz buty ze skóry, żeby kopniętego nimi mniej bolała urażona ambicja i aby obydwaj chodzili szybciej tam i z powrotem bez celu, kolejne demiurga wymysły negując.
Tak jest do dzisiaj ze wszystkim, czego byśmy nie otrzymali już poprawionego wcześniej i, czy to Windows Dziesiąty, czy Android Nougat - wszystko zjechane zostaje, zanegowane i raz dwa łatane rozmaitymi łatkami być musi. Nic bowiem nie jest tak wyróżniającym się elementem tego świata, jak właśnie negacja. Noc neguje dzień a dzień noc, zima lato i wzajemnie, odpychający odór - aromat, ciepło - dotkliwy mróz. Wszystko, na co by nie spojrzeć i o czym by nie pomyśleć, podlega natychmiastowej negacji. Negujemy nawet swoją miłość, śliczną Ankę z rokitkami w dziuplach źrenic, że wcale nie taka ładna, jak nam się wydawała wczoraj. A wczoraj, przytakując nam - neguje dzisiejszy dzień, dzień, jak już wspomniałem noc, itd.
Jakże może być inaczej, gdy sam Autor wydaje się negować to, co stworzył, nie tylko pozwalając na te wszelakie krytyki ze wszystkich stron i form, ale dzień po dniu nanosząc poprawki, niekiedy bardzo radykalne, jak zmiana dinozaurów na ssaki w jednym z wcześniejszych rozdziałów, czy epoki lodowcowej na epokę hip-hopu i chmielu. Negacja wpisana jest w świat dookolny bardziej niż atom w materię, czy kwant w energię i z całą pewnością istnieje najmniejsza, niepodzielna cząsteczka negacji, której już nie da się zanegować tak, aby można wnieść jeszcze jakąkolwiek korektę.
Niniejszym nazywam ją Bogiem i nie poddaję ewentualnej, dalszej dyskusji na ten temat.
zygu zyg zeloto przesiąkły zymazą
nie ma Pana Boga bo uciekł z odrazą
nie ma Go w kościele i nigdy nie będzie
a kto księdzu wierzy ten tkwi razem w błędzie
po to je Omija byś uwierzył w Niego
zeloto zelancie palancie lebiego
jeśli sam wychodzisz od przyjaciół z domu
życzysz sobie zostać przez nich pomówionym?
zelancie palancie lebiego zeloto
Bóg tak poszedł sobie udał się piechotą
drzwi zaledwie zamknął a już chciałbyś wiedzieć
wścibski intrygancie czy jest teraz w niebie
ledwie cię opuścił kiedy byłeś dzieckiem
już chcesz o Nim gadać gdybać o Nim chceszże
zygu zyg zeloto przesiąkły zymazą
nie ma Go w kościołach uciekł hen z odrazą
uszanuj milczeniem Jego dobrą wolę
zelancie palancie zeloto matole