LOGOWANIE

NEWSLETTER

WYSZUKIWARKA

POEZJA 22.06.2018 19:31
zdj. pixabay.com
 

Szedł uroczysty, zapłakany,

środkiem ulicy, sam bez mamy,

aż się baranek zerwał z nieba

i frunął nad nim, czyżyk śpiewał,

siąpiły kap, kap pelargonie

(świeżo podlane na balkonie),

słońce zmarszczyło brwi w kałuży,

bokser w bokserkach się oburzył

a wiatr zakurzył buzię piaskiem,

więc oczy jeszcze bardziej jasne -

wielkie rozlane dwa jeziora,

na główce loków aureola.


- Dokąd to mały? Oj niedobrze…

- Dla kogo kwiatki?

- To na pogzeb,

(westchnął, aż ziemia się zatrzęsła)

- A czyj to pogrzeb? 

- Pogzeb świelsca.


- Nie płacz kochanie, to nie dramat.

- Lec tego świelsca moja mama,

packą na muchy az o...mieniał!

- To telaz mama do więzienia ?


Cóż było robić wzięłam świelsca,

pomiędzy wersy myk do wiersza,

- a ty spokojnie śpij kochanie -

tym razem się upiecze mamie.


Mam teraz w wierszach gzy, pająki,

ćmy zabłąkane i biedronki,

mnóstwo robali – a dlaczego?

To dobre miejsce jest na niebo.


zapisz jako pdf
zapisz jako doc (MS Word)
drukuj

KOMENTARZE

Listopad
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
N
28
29
30
31
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
01