Dorosłe Dziecko Alkoholika
na początku było dzieckiem w łonie matki,
choć już wtedy wiedziało, co to strach.
Matka boi się powrotu męża do domu,
więc dziecko kuli się w kątku
i z całych sił zaciska piąstki.
Słyszy tylko krzyki i czuje płacz matki,
cały jego świat jakoś dziwnie drżący,
nie rozumie znaczenia słów:
- Znowu się schlałeś, bydlaku!
- Ożeniłem się, kurwa, z zakonnicą!
Odtąd będzie się bało mowy, dlatego mówić zacznie późno,
lepiej milczeć i kulić się w sobie,
niż słuchać i rozumieć, pięści zaciskają się same.
- Łajza, bidula, lebioda, mękoła... - syczy starszy brat,
bo na kimś musi poćwiczyć,
ojciec znów wrócił dobrze podpity.
Małe Dziecko Alkoholika
chodzi już do szkoły podstawowej,
ciche, grzeczne i pokorne,
jest przecież małą dziewczynką
a małe dziewczynki, najmniejsze
i najsłabsze w rodzinie, piją letnie kakao
z kożuchem bez protestów,
nawet jeśli nienawidzą lepkich kożuchów na języku
i mdłego smaku stygnącego kakao, tak mija dzieciństwo.
Dorastające Dziecko Alkoholika
uczy się nienawidzić bez słów.
Jest już uczennicą liceum i wie, że słowa się nie liczą,
matka zwana przymilnie mamunią
i ojciec zwany słodko tatkiem,
kłamią, ranią i odgrywają swoje nieszczere role,
w przerwach wykrzykując te same prawdziwe dialogi:
- Nie przychodź do domu pijany!
- Piję, bo nienawidzę tego domu!
Więc Prawie Już Dorosłe Dziecko Alkoholika
- całkiem ładna panna z niego wyrosła -
nie ufa ludziom i słowom,
nienawidzi i to jest najprawdziwsze z uczuć.
A najbardziej nienawidzi swojej najlepszej przyjaciółki,
bo mój tato nie pije, mama nie krzyczy
i nie mam brata, który by mnie niszczył.
Tak, brat to dopiero Dorosłe Dziecko Alkoholika,
od jakiegoś czasu i on wraca do domu na bani,
głośny, butny, złośliwy, agresywny,
zastępuje matce męża, z którym się rozwiodła,
choć udaje, że żyje w szczęśliwym małżeństwie,
który Bóg pobłogosławił, niech nikt sobie nie myśli,
jest wierząca, a co Bóg złączył,
kobieta i tak nie rozłączy,
Bóg jest po stronie kłamstw i agresorów.
*
w październiku 2019
Dorastaliśmy w rodzinach dysfunkcyjnych. Ich środowisko wypaczyło nasze myślenie o nas samych i o otaczającym nas świecie. Widząc siebie w krzywym zwierciadle informacji i sygnałów dawanych nam przez naszych rodziców, uwierzyliśmy, że jesteśmy "nie w porządku". Zostaliśmy pozbawieni naszej autentycznej tożsamości i zaczęliśmy szukać sposobów na dobre samopoczucie. Chociaż wyglądamy jak dorośli, nadal zachowujemy się jak dzieci i pozwalamy, aby inni mieli wpływ na nasze myślenie o sobie, nasze poczucie własnej wartości i nasze szczęście. Nasze nieprawidłowe myślenie było przyczyną tego, że podejmowaliśmy decyzje, które nas niszczyły. Dlatego też chcemy przestać poprawiać własne samopoczucie nieskutecznymi zachowaniami, nadużywaniem innych ludzi, seksem, substancjami odurzającymi, manią posiadania, manią sukcesu, pieniędzmi itp.
"12 Kroków dla Dorosłych Dzieci z uzależnieniowych i innych rodzin dysfunkcyjnych"
(wyd. Akuracik, Warszawa 1996)