4 maja - Międzynarodowy Dzień Strażaka
Adam Gwara: * UCZUĆ ŻAR *
Powiadają, że spłonął w Libercu
młody strażak, co pożar miał w sercu.
Ponoć zgorzał w ramionach Ireny,
bufetowej, o głosie syreny.
Głośno było w łużyckim powiecie,
jak ją poznał w strażackim bufecie.
Jak pożerał ją wzrokiem znad knedli
i jak razem na widok swój zbledli.
Jak nie dopił ostatniej kolejki
i jak poszli przez puste alejki,
do hotelu "Pod Nazwą Tajemną",
by namiętność ugasić wzajemną.
Księżyc mżawką srebrzystą ich skąpał.
Serce biło mu jak motopompa,
kiedy szeptał jej słowa najtkliwsze
i nie było tam pary szczęśliwszej.
Była noc z poniedziałku na wtorek.
Zdjęła buty. On odpiął toporek.
Zajęczała sprężyną kanapa.
Buchnął żar i zajęła się kapa.
Tuż nad ranem, piętnaście po trzeciej,
płacz Ireny słyszano w powiecie.
Ponoć łzami gasiła żar łoża,
który strawił strażaka, jak pożar.
I już koniec. Już nic się nie zdarzy...
Ona potem wstąpiła do straży.
Czasem jeszcze jękliwe syreny,
wspominają kochanka Ireny.
*
Ela Binswanger: * GAŚ CHUĆ! *
Czyż nie było tu ciągu dalszego?
Jakieś "po co?" i jakieś "dlaczego?"?
Strażak nie był tym jednym jedynym,
o czym wiedzą strażaków dziewczyny.
Bo gdy strażak ich rzuca się w ogień,
i wnet popiół zostawia po sobie,
dziewczę zmienia remizę na inną,
bo to dziewcząt strażaków powinność.
Święty Florian dba w każdej jednostce
w nieustannej o strażaków trosce
o rotację świeżego uczucia,
czujny strażnik ich samopoczucia.
Taki strażak, by gasić pożary,
musi w sobie, obyczaj to stary,
wzniecić płomień pożądania do niej,
narzeczonej we własnej osobie.
Narzeczona własna czy nie własna,
najważniejsze, by iskra nie zgasła,
a nie gaśnie wtedy wśród chłopaków,
gdy wśród dziewcząt nie ma żadnych braków.
Strażak leje wodę na ognisko,
i już koniec żaru w sercu blisko,
wielki ogień ugaszony dzielnie
i uczucie do dziewczęcia blednie.
Lecz gdy wokół chętnych ochotników
pięknych dziewcząt kręci się bez liku,
rozgorzeje niejedno uczucie,
buchnie płomień, zaś czas gasić chucie.
*
I przy okazji historia Bramy Floriańskiej w Krakowie.