Zajączek kicał radośnie w poprzek rżyska.
Czuł się tak bosko, że nawet wilk go nie obchodził.
Zresztą co tam wilk?
Kolega od zimowych gonitw dla rozgrzewki.
Za siódmą miedzą zajączek podkasał frak -
przecież od dawna mu zawadzał.
"Byleby zdążyć na czas" - zdążył pomyśleć
i wpadł między głogi.
Spłoszona kawka fuknęła na niego zdrowo,
ale zajączek nic sobie z tego nie zrobił.
"Głupia krowa" - zaśpiewał w duchu
uważając na krecie wysypiska...
...przez co paskudnie wdeptując w krowi placek.
"O wilku mowa" - zaklął pod wiatr
wycierając łapę w stare opieńki...
...dzięki czemu poślizgiem znalazł się
nad samym brzegiem rzeki.
"To na szczęście" - zaszczebiotało w nim,
że ledwie zdążył wyhamować.
"Jeden skok i największa przeszkoda za mną" -
skalkulował na zimno podwijając w pośpiechu nogawki.
Zachlupotało i zajaczek już zdobywał drugi brzeg
- ledwie po pachy umoczony.
"Za dwie mile wyschnę" - uspokoił nerwy
i ruszył biegiem na przełaj.
W ostatniej chwili dopadł tunelu:
"Alicjo, jestem!" - pisnął cały w skowronkach
z godnością poluzowując muszkę.
"Alicjo..." - zaczął jeszcze raz,
a jego głos wyraźnie nabrzmiewał uczuciem
stosownym do sytuacji:
"Alicjo, królik to podły lis,
przez całą krainę cię zwodził! -
To ja jestem prawdziwy mężczyzna!
Najszybszy i najpłodniejszy w lesie...
...mój przyjaciel wilk może poświadczyć,
moje dzieci i ich dzieci karmią go
i jeszcze zostaje...
...najbardziej ustosunkowany" -
tu poprawił znacząco spodenki
spoglądając wilkiem na wilka.
"Alicjo! Dość tych czarów! Kocham cię!
Od dziś żadnych bajek!"
-
Zurich, 20.11.2000