jesteś zdradliwym kochankiem
mój ty rozpustny Poezjo
złapałam cię in flagranti
z Muzami w majowy wieczór
zwodziłeś brzydką poetkę
a z tamtym śmiesznym poetą
inicjowałaś orgietkę
dawałeś każdemu klepać
jesteś kapryśnym kochankiem
Poezjo od łez i biedy
zjawiasz się skądś kiedykolwiek
i znikasz nie wiedzieć kiedy
w oczach masz ognie iskrzące
i śmiech pokrętnie lubieżny
a wnet spojrzenie kojące
i uśmiech taki subtelny
szepczesz mi prosto do ucha
wyznania bez żadnej miary
mnie każesz zaś słowa wiązać
wyłącznie prawdę do prawdy
Poezjo kusisz mnie związkiem
skojarzeń choć nie do pary
zaplatasz ze sobą sprawy
których nie znajdziesz poza tym
zadziwiasz sobą Poezjo
kochanku niepospolity
nie obiecujesz niczego
a czekasz opłaty wszystkim
i tylko czasem zostajesz
dopieszczasz zmysły przenośnią
darzysz bogactwem metafor
ale dokładasz samotność
choć jesteś niepoczytalny
frymarczysz jak dziwka cnotą
Poezjo mój ty fatalny
jak tu nie szaleć za tobą
*
Zurich, 12.5.2001 / 27.5.2020