Jeżeli trzynasty dzień miesiąca wypadł, nie daj Boże, w piątek, to radosny szabat kolidował z żałobą… I tak to się zaczęło. Dla chrześcijan Wielki Piątek to niezmiennie co roku dzień śmierci Chrystusa. Czyżby był to piątek trzynastego dnia tamtego pamiętnego odległego miesiąca [7] Jezus Chrystus miał zostać skazany 14 dnia nisanu roku 3790 żydowskiego, na ten temat ? Jeżeli oczywiście wydarzenie to w ogóle miało miejsce, jeżeli Chrystus jest postacią historyczną [8] Nawet jeśli Jezus jest postacią historyczną, nie sposób ustalić daty jego narodzin. …
Bo mitów i legend o bogach i boginiach, którzy umierają i zmartwychwstają, jest tak dużo [9] Na przykład zachodniogermańska bogini wiosny i światła, Ostara, związana z odradzaniem się życia po zimie, czyli płodnością, u Anglosasów - Eostra; Ostara utożsamiana była ze wschodzącym (wiosną) słońcem i światłem wiosennym, niosącym rozkwit przyrody, jej święto obchodzono w równonoc wiosenną; Wielkanoc po niemiecku to Ostern, po angielsku Easter; z etymologicznych "wykopalisk" wynika, że w języku indoeuropejskim słowa "awes"/"aus" znaczyły "świecić" i to one są prapoczątkiem słów "Osten" (niem.), "east" (ang.), "est" (franc.), czyli "wschód"; "wschód" to także (w ang.) "ascent", w astrologii (w starożytności równoważnej z astronomią) "ascendent", to ten punkt nieba, który wynurza się z niewidocznej strony, niebytu, symbolizuje rodzenie się nowego bytu, dziecka; wierzono, że odradzanie się przyrody związane jest z siłami nadprzyrodzonymi, przesilenie wiosenne to zwycięstwo życia nad śmiercią, zob. więcej... , że zbieżność jest oczywista, ma to, jak się okazuje, wiele wspólnego także z „nieszczęsną" trzynastką. Ale zanim przyjrzę się symbolice tej szczególnej liczby, która dla wielu wiąże się z obawami, lękiem a nawet przerażeniem, i od której — słusznie czy niesłusznie — się odżegnują, zanim wyprowadzę ją z numerologii czy kart tarota, a ukryte z kolei w nich znaczenia wysupłam z głębin historii, zatrzymam się na chwilę nad przesądem jako takim.
„Czymże jest przesąd? Dziwactwem? Błędem? Przeżytkiem prelogicznego stadium myślenia jednostki? Gatunku ludzkiego?" — pytają wydawcy książki „Psychologia przesądu" [10] Gustav Jahoda, "Psychologia przesądu", PIW, Warszawa 1971 . Jej autor, Gustav Jahoda, potraktował przesąd jak najpoważniej w świecie, pisząc między innymi:
„Przesąd nie jest bynajmniej zjawiskiem dziwacznym
i nienormalnym, lecz jest silnie związany z naszymi podstawowymi
sposobami myślenia, odczuwania i — ogólnie — reagowania na otoczenie.
Potoczna 'oświecona' postawa wobec przesądu, która głosi, że już widać
z dala jego zbliżający się i przyśpieszony przez oświatę zgon — ma swoje
korzenie w intelektualnym optymizmie dziewiętnastego stulecia. Ale
skłonność do przesądu nigdy nie zostanie wykorzeniona, gdyż jest ona
integralną częścią mechanizmów adaptacyjnych, bez których ludzkość nie
byłaby zdolna do
przetrwania."
I dalej: „Najłatwiejsze do zidentyfikowania są te
przesądy, które mają wpływ na dające się zaobserwować zachowania
ludzkie. Jednym z najsilniejszych wśród nich jest przesąd związany
z liczbą 13. Panie domu dbają o to, aby nie mieć akurat takiej liczby
gości, a omyłka wprawia je nieraz w poważne zakłopotanie (...). Często
uznaje się publicznie wagę tych lęków, na przykład niektóre amerykańskie
hotele nie mają feralnego piętra, po dwunastym
jest od razu czternaste. A kiedy królowa angielska odwiedziła w roku
1965 Niemcy Federalne, zawiadowca stacji w Duisburgu zadbał o to, by
numer peronu, z którego odjechać miał pociąg królowej, został zmieniony
z 13 na
12A."
A więc z jednej strony przesąd, ale z drugiej zupełnie realne zachowania.
Tymczasem to właśnie nauka o liczbach, czyli
numerologia, choć zawiera w swojej nazwie słowo „nauka", nauką jako
taką nie jest. Więc czym jest numerologia? Ani najnowsza encyklopedia
(„Gazety Wyborczej"), ani Słownik Wyrazów Obcych w ogóle takiego pojęcia
nie wyjaśniają. A raczej od razu można powiedzieć: nie uważają. Bo
pojęcie jako takie istnieje i to od dawna. Inna sprawa, czy mamy ochotę
wierzyć w to coś, co głosi numerologia, czyli w związki między liczbami
i losem świata, czy też
nie.
Wojciech Jóźwiak, biofizyk i astrolog zarazem, o numerologii [11] Wojciech Jóźwiak, "Wiedza nie całkiem tajemna", wyd. Studio Astropsychologia, Białystok 2004 mówi, że o ile astrologia ma zakotwiczenie w ruchach gwiazd i planet, choć związki między nimi a ludzkimi losami udowodnione jeszcze nie zostały (i może nigdy nie zostaną), o tyle numerologia w ogóle „nie ma żadnych materialnych zakotwiczeń".
O ile „astrolog ma prawo wierzyć, że
u podstaw jego doktryny leżą jakieś, chociaż nieznane dotąd, prawa
przyrody i ma prawo śledzić dociekania fizyków i biologów z nadzieją, że
nowe odkrycia w tych naukach w końcu astrologię uprawomocnią, choć
pewnie ani nie całą, ani nie taką, jaka jest tradycyjnie przekazywana",
o tyle „numerolog, jeżeli nie jest idiotą, takiej nadziei mieć nie może,
pozostaje mu fenomenologia, czyli rozpatrywanie gołych zjawisk, bez
wnikania w mechanizmy procesów, których te zjawiska są manifestacją".
Bo, jak pisze mistrz i znawca tematu, numerolog Włodzimierz Zylbertal
„przeliczanie liter na liczby jest najbardziej tajemniczym i wątłym
logicznie elementem numerologii".
A znany filozof i logik Józef
Bocheński w swojej książce
Sto zabobonów pisze wręcz, że jest to „dziwaczny zabobon, na szczęście bardziej idiotyczny niż
szkodliwy"
[12]
Józef Bocheński, "Sto zabobonów", 1987, Instytut Literacki, Paryż 1987
.
Ale nawet tak światła osoba, jak ojciec Bocheński, jako dominikanin,
a więc duchowny katolicki, wierzy przecież w życie pozagrobowe,
zmartwychwstanie, świętych obcowanie…
Bo, jak zauważył inny wielki
filozof: „Nie sposób ustalić granic przesądu. Francuz w czasie podróży
we Włoszech zaliczy prawie wszystko, co widzi, do przesądu, i bodaj nie
będzie się mylił. Arcybiskup Canterbury uważa, że arcybiskup Paryża jest
przesądny; prezbiteranie sądzą to samo o arcybiskupie Canterbury, a ich
z kolei kwakrzy nazywają przesądnymi, oni natomiast uchodzą w oczach
pozostałych chrześcijan za najbardziej przesądnych ze
wszystkich.
[13]
Voltaire, "Dictionnaire philosophique ou la raison", "alphabet", 1764
"
Jak więc widzimy, granice przesądu zakreślić trudno, wiele zależy od punktu widzenia a jeszcze więcej od rodzaju wierzenia. Zgódźmy się co do jednego: numerologia jest czymś innym niż „logia" (grecki lógos = rozum), a dokładniej jest przeciwieństwem nauk przyrodniczych w ścisłym znaczeniu słowa „science".
Numerologii szukać należy w okultyzmie czyli naukach
tajemnych, które jako takie też z naukami wiele wspólnego nie mają. Jest
to wierzenie, wiedza tajemna. Tak jak wiedzą tajemną jest kabała.
Kabała jest "okultyzmem
par excellence"
[14]
Wojciech Jóźwiak, "Wiedza nie całkiem..."
. Jedno trzeba jeszcze koniecznie wiedzieć. Otóż, gdy Bóg stworzył
świat, to — według kabały — wiedzę o świecie przekazał w Księdze
(Torze-Biblii) pismem, które było (jest) równocześnie liczbami.
Jednym
słowem te same znaki alfabetu służyły zarówno jako litery jak i cyfry,
czyli przy ich pomocy zapisywano zarówno słowa jak i liczby. Księgi
święte były dziełem i przekazem boskim. Była w nich wiedza o tym, jak
działa świat, i o mocy, która zdolna jest do przeformowywania go na
nowo. Dociekanie tego, to owe gematryczne (alfanumeryczne) działania,
których zadaniem jest zrozumienie i zastosowanie tego przekazu.
Samo słowo „kabała", które dziś oznacza mistykę i ezoterykę żydowską, wywodzi się od słowa „gabbalah" (kabbalah) i znaczy po prostu „tradycja", i pierwotnie odnosi się do biblijnych tekstów prorockich bez jakiejkolwiek konotacji mistycznej czy ezoterycznej. Zaś kluczowym słowem kabały jest „sefira", czyli „liczba", i „sefirot", czyli „liczby". Sefirot są kanałami, którymi przekazywana jest boska rzeczywistość. Są też równocześnie zasłonami. Sefirot odsłaniają i zasłaniają jednocześnie niezgłębiony En Sof, to co nieznane, Niewysłowione i Niedostępne, Nienazwaną Nieskończoność. Z wiekami narosło wokół kabały wiele tajemnic, nieporozumień, a także lęków.
Gdzieś tu mieści się też numerologia, gdzieś tu tajemnice kart tarota
(wywodzących się, jak się sądzi, od kabały), gdzieś tu przesądy i ich
zwalczanie. Ale można się temu przyjrzeć bez obaw i bez uprzedzeń. Jak
każdemu wierzeniu na świecie. Zapoznać się z tą wiedzą, jak z każdą
inną. Nic złego z tego wynikać nie musi. Nawet jeśli przyjrzymy się
bliżej „feralnej" trzynastce. To wyjątkowo fascynująca liczba, a raczej
to wszystko, co się z nią wiąże.
W kartach tarota, które liczą sobie 78
stopni mądrości, trzynasty stopień, to karta śmierci, jedna z dwudziestu
dwóch kart Wielkich Arkana, Wielkich Tajemnic. XIII to „Śmierć", „The
Death" (ang.), „La Mort" (franc.), „La Morte" (wł.), „Der Tod" (niem.),
„La Muerte" (hiszp.), Döden (szw.)… Mantra tej karty, to: „Umieram,
a więc żyję".
W roku 1910 ukazały się karty tarota autorstwa Arthura
Edwarda Waite’a
[15]
Arthur Edward Waite (1857-1942), brytyjski okultysta urodzony w Nowym Jorku, żyjący w Anglii; autor pism z dziedziny alchemii, okultyzmu, magii, historii i działalności różokrzyżowców i masonerii oraz autor prac o Świętym Graalu; napisał m.in.: "Księgę Magii Ceremonialnej", "Świętą Kabałę", "Nową Encyklopedię Wolnomularstwa", "Ilustrowany przewodnik po tarocie". Waite był od 1891 roku członkiem a potem Wielkim Mistrzem Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku (Świtu), wstąpił też do bractwa Różokrzyżowców (1902). Karty tarota Waite'a-Ridera namalowane są z inspiracji i według wskazówek Waite'a przez malarkę i dramatopisarkę Pamelę Colman Smith (1878-1951), także członkinię Zakonu Złotego Brzasku.
,
których wydawcą był Rider, stąd nazwa „talia Ridera". W tej talii karta
nr 13 przedstawia personifikację śmierci, ludzki szkielet w czarnej
zbroi na białym koniu o czerwonych oczach oraz cztery postaci: króla,
który leży martwy pod kopytami konia (jakby na polu bitwy) z twarzą
zwróconą ku niebu, korona leży obok wprost pod końskim kopytem, przed przednimi kopytami konia klęczy
małe dziecko i (beztrosko, jak to nieświadome grozy śmierci dziecko)
podaje Śmierci kwiaty, za nim (również, klęcząca, ale odchylona do tyłu,
wpółsiedząca na piętach) młoda dziewczyna z zamkniętymi oczami,
w wianku, z przechyloną głową, jak smutna nagrobna figura przedwcześnie
zmarłej, przed koniem stoi (Arcy)Kapłan (Biskup, Papież, Hierofant,
Mistrz) i wyciąga złożone dłonie w rękawicach (na nich krzyż) w stronę
nadchodzącej Śmierci, której patrzy prosto w oczy. W tle, z prawej
strony, widoczne są dwie kolumny (zamku?) z ukazującym się (lub
niknącym) między nimi słońcem, przed zamkiem (spokojny) pejzaż
z drzewami, rzeką wpływającą do morza i łodzią z rozpostartym żaglem.
Śmierć trzyma czarną chorągiew z białą różą o pięciu płatkach, a może
jest to raczej stylizowany wieniec żniwny z pięcioma kłosami? Żniwo,
które zbiera Śmierć? Zachłanna i niecierpliwa — wszystko co żyje,
umiera, bywa, że śmiercią naturalną, ale jakże często śmiercią
przedwczesną, gwałtowną, z zaskoczenia, lub w powolnej męce — śmierć
jest bardzo pomysłowa… Pięciolistna rozeta przetkana kłosami wpisana
jest w regularny pentagram z wierzchołkiem skierowanym w dół. Człowiek
wpisuje się pięcioma zewnętrznymi punktami w pięcioramienną gwiazdę
z głową u góry. Skierowany głową w dół oznacza powrót do ziemi, ma tam
złożyć owoce swojego życia, by ponownie wyrosły.
Ta karta to wizja apokaliptyczna. Słońce symbolizuje Nieśmiertelność, nawet jeśli zachodzi, wzejdzie ponownie. Dokładnie to symbolizuje karta nr 13: obraz duchowej przemiany. To śmierć, ale także zmartwychwstanie. To pożegnanie starego, ale powitanie nowego (lepszego, na wyższym poziomie) życia. Do kultu słońca i jego związków z liczbą trzynaście jeszcze powrócimy.
Hierofant
[16]
Hierophant, "odkrywca świętych tajemnic" (gr.), był najwyższym kapłanem w Attyce (podobnie jak w Rzymie Pontifex Maximus); stąd Mircea Eliade w swojej teorii religii wyprowadza pojęcie "hierofania", "objawienie się świętości", "manifestacja sacrum" jako następstwo praktyk out-of-the-body-experience (OBE) we wcześniejszym indogermańskim szamanizmie.
był w starożytnej Grecji kapłanem misteriów eleuzyjskich, obchodzonym
w pobliskim Atenom miasteczku Eleusis ku czci bogini płodności
i urodzaju Demeter i jej córki Persefony (Prozerpiny, Kory). Któregoś
dnia Hades porwał córkę Demeter do swojego podziemnego królestwa gdzie
została jego żoną. Zrozpaczona matka zeszła do krainy umarłych a ziemia
stała się jałowa i bezpłodna. Po dłuższych pertraktacjach Hades zgodził
się wypuszczać matkę i córkę jakiś czas w roku na ziemię — wtedy
wszystko zakwitało, a gdy schodziły pod ziemię, wszystko więdło
i zamierało, nastawała zima. Śmierć nie jest zatem ostateczna. To
raczej cykliczna transformacja. Hierofant wie o tym i dlatego nie boi
się stanąć wobec Śmierci twarzą w twarz.
Karcie tej odpowiada w alfabecie hebrajskim litera nun [17] Według P. Scott Hollandera litera "mem", według Aleistera Crowley'a, Akrona (Charlesa Freya), Hajo Banzhafa litera "nun". , która oznacza także rybę, symbol życia (woda); nun odpowiada żydowskiemu miesiącowi adar, który pokrywa się z zodiakalnym znakiem Ryb. Ryba symbolizowała we wczesnym chrześcijaństwie Chrystusa. W języku greckim ryba to ichthys. To także inicjały zdania "Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel", czyli „Iesous CHristos, THeou Yios, Soter", w skrócie ICHTHYS. Słowo to — wraz z wizerunkiem ryby — znaleźć można na wielu chrześcijańskich pieczęciach, pierścieniach, urnach i grobowcach z pierwszych wieków naszej ery. Był to talizman o działaniu magicznym.
Ryby to także symbol „dolnego" świata, pływały w podziemnej rzece Acheron oddzielającej, jako jedna z pięciu rzek, świat żywych od świata zmarłych, i były poświęcone Demeter i Persefonie. Nakrycie głowy Hierofanta, biskupia/papieska infuła, przypomina otwarty rybi pysk. Natomiast tzw. pierścień rybaka, czyli osobisty sygnet papieża, przedstawia świętego Piotra w łodzi wyciągającego z wody sieć z rybami. Po śmierci papieża pierścień się łamie. Nowy pierścień przynosi się na konklawe i zakłada go nowo wybrany papież, po czym, po ogłoszeniu swojego imienia, papież oddaje pierścień do wygrawerowania.
W runach karcie tej odpowiada znak „Eihwaz" (Eihwas,
Eow lub Eoh). To runa śmierci. I jest to także trzynasty znak
w celtyckim alfabecie. I wiązany jest z cisem, jednym z najświętszych
drzew w mitologii Północy. Cis symbolizuje śmierć i zmartwychwstanie,
często też spotykany jest na cmentarzach. Runa Eihwaz poświęcona jest
bogowi Ullowi
[18]
W staroislandzkim słowo "ullr" znaczy "wspaniałość", i, być może, ma to związek z gockim słowem "wulthus" o tym samym znaczeniu (wg: Artur Szrejter, Mitologia germańska. "Opowieści o bogach mroźnej północy", wyd. L&L, Gdańsk 2006).
zamieszkałemu w pałacu w górskiej dolinie Ydalir, Dolinie Cisów. Ull,
zwany też Wspaniałym Łucznikiem, posługiwał się łukiem z drzewa
cisowego.
W znakach zodiaku odpowiednikiem tej karty jest Skorpion,
który zawiaduje śmiercią, a także genitaliami, co z kolei łączy śmierć
z życiem. Regentem Skorpiona jest planeta Pluton, Pluton to inaczej
starożytny bóg zwany także
Hadesem. Toteż Pluton-Hades to bóg odpowiadający tej karcie. Bóg śmierci
i krainy zmarłych.
A wraz z nim kartą tą zawiadują bracia bliźniacy
Thanatos (bóg śmierci, Śmierć) i Hypnos (bóg snu, Sen), synowie Nyx
(Nocy) i Erebu (boga ciemności, syna Chaosu, inne jego imię to Tartar,
odpowiada najciemniejszej głębi podziemnego świata cieni „tak odległego
od Hadesu, jak Hades odległy jest od ziemi", tam Zeus umieszczał
odbywających najcięższe, wieczyste kary, jak Syzyf czy Tantal, rzeka
Flegeton — potężny strumień płomieni — odgradzała Tartar od reszty
Hadesu). Miejscem kultu, jakie odpowiada tej karcie, jest Ephyra (w
pobliżu Mesopotamonu i Dodony) — starożytna siedziba wyroczni śmierci.
Śmierć przedstawiano często, najczęściej, a już zwłaszcza w średniowieczu, jako kościotrupa. To, co cielesne, jest zniszczalne, pozostają tylko kości i to, co duchowe. Ale Śmierć niosła kosę — której zakrzywione ostrze przypomina malejący księżyc (a z nim boginię Hekate — związaną z mrocznym światem czarów i widm).
Dla starożytnych Egipcjan cykliczne zjawiska
przyrody: wschodzące i zachodzące słońce, pojawianie się i znikanie
księżyca, podnoszenie się i opadanie wód Nilu, stanowiło znaki,
paralele, wskazówki przekładane na mistykę nieśmiertelności.
Hełm, który nosi Śmierć na karcie z talii znanej jako talia Aleistera
Crowley’a
[19]
Aleister Crowley (1875-1947), brytyjski okultysta, autor książek na tematy filozoficzno-mistyczne, znany również jako "najbardziej zdeprawowany człowiek świata", jak określił go pewien biskup katolicki, ze względu na jego kontrowersyjną osobowość, więcej, czytaj także tutaj, i tutaj.
(autorstwa lady Harris, z roku 1944) ma kształt korony (zwanej „atef")
boga egipskiego Ozyrysa, boga życia i zmian zachodzących w przyrodzie.
Ozyrys, zamordowany przez swego brata Seta, boga Zła, zmartwychwstał do
wiecznej władzy. Oraz stał się władcą świata zmarłych i sędzią ich dusz.
Symbolizował nadzieję życia pozagrobowego. Związek Ozyrysa
z roślinnością symbolizowany był przez ziarno — które złożone w ziemi —
jak zmarły bóg — odradza się do nowego życia. W „Tekstach Sarkofagów"
Ozyrys mówi: „Ja żyję, umieram, jestem jęczmieniem, nie
przemijam". Gdy Ozyrys żył jeszcze i był królem, nauczał egipski lud
uprawiania ziemi i hodowania owoców, odwiódł Egipcjan od życia
prymitywnego i biednego. I Ozyrysa łączono także z fazami księżyca,
który „umiera i rodzi się na nowo".
To kult Ozyrysa przyczynił się do
rozwoju idei mumifikacji. Łódź płynąca w kierunku otwartego morza na
karcie Ridera kojarzy się z łodzią pogrzebową faraonów, egipską Barką
Słońca: „Gdy człowiek znajduje drogę do siebie samego, to, mówiąc to
obrazowo, zajmuje on zawsze miejsce u boku Słońca, w barce boga Ra"
[20]
Eugen Drewermann, "Zstępuję na barkę Słońca. Medytacje o śmierci i zmartwychwstaniu", wyd. Uraeus, Gdynia 2000
.
Egipcjanie nie cierpieli na triskaidekafobię,
wierzyli, że trzynastka symbolizuje ostatnie chwile obecności człowieka
na ziemi, „drabina życia", jak sobie wyobrażali, składała się z dwunastu
szczebli, było to wspinanie się po stopniach wiedzy, trzynasty szczebel
był przekroczeniem z życia doczesnego w żywot wieczny. Egipcjanie
przygotowywali się do życia wiecznego z ogromnym nakładem wiedzy
i pracy, śmierć była transformacją, najdostojniejsi z nich, faraonowie
i ich rodziny, wysocy kapłani, wybierali się w zaświaty z tak wielką
pompą, że do dziś wprawia nas to w zachwyt i oszołomienie.
Odpłynięcie
Barką Słońca nie wydawało się aż tak straszne, słońce nad Egiptem świeci
zawsze. Dla Egiptu wędrówki słońca między zwrotnikami nie były aż tak
dramatyczne, jak dla ludów żyjących o wiele bardziej na północ. Coroczne
jesienne przesilenie (w naszym kalendarzu 23 września) oznaczało coraz
krótsze i zimniejsze dni, drzewa traciły liście, przyroda zamierała.
W dawnych czasach rok liczył sobie trzynaście miesięcy księżycowych (po
28 dni + jeden dzień), co wszak jeszcze widoczne jest w nazwie,
„trzynaście miesięcy" to „trzynaście księżyców"
[21]
Również w innych językach w nazwie miesiąc prześwieca ciągle nasz naturalny satelita, Księżyc: "der Monat" (niem.), "miesiąc" i "der Mond", "księżyc", "month" (ang.), rodzaju nijakiego, ale poetycki "moon", "she-moon", czyli rodzaju żeńskiego, wprost od księżyca, mamy i "lunar month", "miesiąc księżycowy", francuski "le mois", rodzaju męskiego, ale "la lune de miel", "miesiąc miodowy", podobnie we włoskim, nazwy nawiązujące jeszcze do greckiej bogini księżyca, Luny, więcej tutaj
. Mówi
się, że wspólnoty matriarchalne bardziej czciły Księżyc, patriarchalne
wolały Słońce. Trzynasty, ostatni miesiąc roku, przed zimowym
przesileniem (21, 22 grudnia), to był miesiąc śmierci Słońca.
Wraz ze
stabilizowaniem się patriarchatu naturalny kalendarz 13 księżyców
ustępował powoli kalendarzowi sztucznie przez Babilończyków
ustanowionych dwunastu miesięcy. Oni to mniej więcej w drugim
tysiącleciu przed naszą erą podzielili koło na 360 stopni, stopień na 60
minut, a minutę na 60 sekund. Dobę podzielono na 24 godziny, 2x12,
dzień i noc. Astronomowie czyli astrologowie babilońscy podzielili
zodiak na 12 znaków
[22]
"Droga Słońca", czyli ekliptyka przecina nie dwanaście, lecz trzynaście gwiazdozbiorów, tym trzynastym jest gwiazdozbiór Wężownik, czyli Ophiuchus lub w skrócie Oph; Wężownik nie należy jednak do gwiazdozbiorów zodiakalnych ("Jest tak dlatego, że granice tego gwiazdozbioru przecinają ekliptykę od stosunkowo niedługiego czasu - od standaryzacji gwiazdozbiorów w roku 1930", wyjaśnia Wikipedia.); Wężownik obowiązywałby między 30 listopada a 17 grudnia, gdyby więc był jednym ze znaków zodiaku.
.
Jednak o ile 360° okręgu daje się bez reszty podzielić przez 12, o tyle rok słoneczny liczący sobie ca. 365 i 1/4 dnia za nic nie dawał się podzielić na równe miesiące. Trzynasty miesiąc przysparzał astrologom-kapłanom kłopotów co niemiara. Różnie sobie z tym poradzono. W naszym obecnym kalendarzu mamy dwanaście nierównych miesięcy i co cztery lata jeden dzień lutego na dodatek. Żydzi z kolei dołączają do siedmiu z dziewiętnastu lat dodatkowy miesiąc, trzynasty [23] Rok hebrajski dzieli się na 12 miesięcy o długości 29 lub 30 dni. Każde 7 z 19 kolejnych lat (3, 6, 8, 11, 14, 17 i 19) otrzymuje dodatkowy miesiąc zwany adar bet, adar szeni (adar II) lub weadar o długości 29 dni. .
Jednym słowem o ile „dwunastka" rosła do liczby szczęśliwej, harmonijnej, świętej [24] Kalendarz z trzynastoma miesiącami nie jest nowym odkryciem współczesnego człowieka - znany był od dawna. Najdłużej posługiwały się nim ludy celtyckie, został jednak na dobre wyparty w roku 1582 przez wprowadzenie kalendarza gregoriańskiego. Kalendarz 12-miesięczny zawdzięczamy Babilończykom: to oni w II tysiącleciu przed naszą erą podzielili koło na 360 stopni, stopień na 60 minut a minutę na 60 sekund, dzień na 24 godziny, a godzinę na minuty i sekundy. Natomiast liczbę miesięcy w roku ustalono umownie, żeby uzgodnić rok księżycowy z rokiem zwrotnikowym. To tu ma początek podział zodiaku na 12 znaków i na 12 domów, od tego to momentu liczba 12 była uważana za szczęśliwą i świętą oraz za symbol spełnienia. Jej doskonałość rosła w naszych oczach i coraz bardziej byliśmy nią zauroczeni - symbolizuje przecież porządek kosmiczny: słońce i księżyc, dwunastu synów Jakuba, dwunastu apostołów, dwunastu rycerzy okrągłego stołu. Według mistyków dwunastka rządzi gardłem, a dla kabalistów cechą dwunastki jest uduchowienie", z: "Kalendarz trzynastu księżyców". , o tyle problematyczna „trzynastka" stała się z czasem liczbą przeklętą. Wprawdzie na drugiej półkuli kapłani Majów nadali jej w swoim kalendarzu, wręcz przeciwnie, status liczby wyjątkowej, skąd wniosek, jakie to może być względne, ale to już temat na całkiem inną rozprawkę [25] Niektórzy uważają, że przesąd ten wziął się stąd, iż to właśnie w piątek, 13 października 1307 roku, pojmani zostali templariusze w akcji na miarę "manewru wojskowego, którego nie powstydziłaby się CIA"; papież wyznał, że "miał widzenie - nawiedził go sam Bóg i ostrzegł, że templariusze to heretycy winni oddawania czci diabłu, homoseksualizmu, świętokradztwa wobec Krzyża, sodomii i innych grzesznych czynów. Bóg poprosił papieża Klemensa, by ten oczyścił ziemię z szumowin i pojmał templariuszy, a potem torturował ich tak długo, aż wyznają wszystkie winy wobec Chrystusa", co też pobożny papież z lubością uczynił; cytaty z "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna, który pisze dalej, że "echa tej tragedii obecne są do dziś w naszej kulturze, a piątek trzynastego jest uznawany za dzień przynoszący pecha, jednak wydaje się, że kombinacja trzynastki z piątkiem już od bardzo dawna cieszyła się złą sławą i pewnie dlatego Bóg wybrał sobie akurat ten dzień na "oczyszczenie ziemi z szumowin"; "Templariusze: chwała i upadek" .
Podsumowując, liczba 13, łączy się w wielu kulturach
ze śmiercią, której ostateczności i bezwzględności ludzie się obawiają,
jednak życie się nie kończy ze śmiercią jednostki. Johann Wolfgang von
Goethe w dramacie „Herman i Dorota" ujął to
tak: Wizja śmierci przemożna (...) W mądrych budzi nie strach, lecz
żądzę działania i jeszcze
Ściślej spaja ich z życiem; oczy wierzących w niej widzą Żywot wieczny —
nie kres żywota — i łaskę zbawienia.
Śmierć dla jednych i drugich trwale się z życiem sprzymierza; (...)
Niech młodzi uczą się starzeć
szlachetnie, Starzy — młodość uwielbiać! Niech podziwiają pospołu, Jak
to w ciągłych nawrotach życie się w życie
przelewa!
Jednak i sam Goethe zwykł, jak niesie fama, na wszelki wypadek spędzać „feralne" dni w łóżku głosząc przy tym, że przesąd należy do poezji życia. Tymczasem etnolodzy, znawcy ludowych wierzeń, uważają, że przesądy i zabobony to „nieteologiczna forma uporania się ze strachem" [26] Paul Waclawick, ur. 1920, zmarły 31.3.2007 amerykański lingwista, socjolog, filozof, z pochodzenia Austriak, autor takich książek jak "Menschliche Kommunikation" ("Komunikacja międzyludzka"), "Jak być nieszczęśliwym". biorącym się z faktu, iż wielu zjawisk na danym etapie wiedzy nie dało się racjonalnie wytłumaczyć.
PS. Niedawno zauważyłam, że śliczna Angelina Jolie ma na ręce wytatuowaną rzymską trzynastkę, lepiej się więc wycofaj, jeśli przebiegnie ci drogę, tfu, tfu.
*
*
*
Wężownik ukryty 13 znak zodiaku.
*
Śmierć Jakuba de Molay'a i ceremonie templariuszy.
*
Tekst ukazał się jako appendix w książce Marty Fox "Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych" a także na stronie racjonalista.pl (7.7.2007).
O książce na lubimyczytac.pl: Matka. Pisarka.
Najmniej żona. Córka Ludwiki i wnuczka Marianny. Poetka. Przyjaciółka.
Do tej pory autorka kreująca światy bohaterów swoich książek, teraz -
opowiadająca o swoich prywatnych światach. Jaką tajemnicę skrywało jej
dzieciństwo? Ile razy zmieniała nazwisko? Jakie relacje łączą ją z
córkami? Kogo kochała i kocha? Marta Fox nareszcie mówi o swoim życiu,
tworząc wizerunek kobiety po przejściach, szukającej ratunku w
modlitwach do Świętej Rity od Rzeczy Niemożliwych i w pisaniu.
"Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych" to pasjonująca i dramatyczna
opowieść o miłości i samotności, poszukiwaniu własnej drogi i potędze.
*
obraz: Egzekucja Jakuba de Molay, (między 1244 i 1250 wielkiego mistrza zakonu templariuszy, † 1314), obraz datowany najwcześniej na rok 1898, autor nieznany (ew. ew. William Gibsi / William Gihsi)