ZWIERZĘTA
02.03.2013 21:43
Amos na Brackiej przed knajpką Nowa Prowincja, 2008
W roku 2011 pisałam: Ponieważ na temat pomysłu pewnego Wietnamczyka, żeby otworzyć w
Warszawie restaurację, gdzie podawano by dania z psów, są różne zdania i
ja też napiszę swoje. Każdy doszedł do swojego zdania swoją
drogą. Ja też swoją i drogi te były najwyraźniej różne. ...Dlatego nie
chcę nawet próbować nikogo przekonywać, tak jak nikt nie przekona mnie,
że psina to nic takiego, mięso jak każde inne.
Na początku lat 90. temu wybuchł w
Szwajcarii straszny skandal. Okazało się, że pewien szpital przekazywał
(za opłatą OfC) pewnej wytwórni karmy dla psów i kotów tzw. odpady
medyczne, głównie po porodach (placentę). Rozgorzała burzliwa dyskusja.
Czy to nic takiego? Nikomu przecież to nie wyrządzało najmniejszej nawet
krzywdy, odpady i tak trzeba było usunąć, więc dlaczego nie zutylizować
w ten racjonalny sposób?Społeczeństwo CH jest, jak wiadomo,
racjonalne i praktyczne. Skąd więc oburzenie? I dlaczego? Czy tylko
dlatego, że to tabu, które należało uznać za anachroniczne i wydać
powszechne pozwolenie na taką właśnie utylizację medycznych odpadów,
ludzkiego białka? Cóż to szkodzi, że nasze kochane psy czy koty będą w
swoich konserwach miały jakąś domieszkę ludzkiego mięsa, które poza tym
byłoby tylko niszczone (w krematorium)?Otóż szkodzi. Ponieważ
rozwój cywilizacji to rozwój w kierunku coraz bardziej zróżnicowanych
uczuć, które z kolei regulują życie społeczne. A nasze uczucia się
liczą. Na myśl o tym, że nasze psy i koty miałyby być karmione mięsem z
ewentualną domieszką ludzkiego białka, robi nam się nadzwyczaj niemiło. To, że jest prawie wszystkim
niemiło, wystarczyło, żeby tej procedury kategorycznie zabronić
(prawnie i pod karą za przekroczenie). Pomijając całą argumentację etyczną.
Drugi przykład, etycznie
jeszcze bardziej skomplikowany. Otóż kilka dekad temu lat temu odbyło się w CH
referendum na ten temat, czy całkowicie zabronić doświadczeń na żywych
zwierzętach w laboratoriach (farmaceutycznych, kosmetycznych,
chemicznych...). Debaty były zażarte. Nawet w mojej własnej rodzinie zdania były podzielone a dyskusje gorące: wszyscy byli za przyjęciem referendum i tak głosowali z wyjątkiem jednej
osoby, mojego szwagra (najbardziej "racjonalnego" z nas wszystkich).
Referendum nie przeszło. Ale - i to ważne - zaostrzono bardzo prawo
dotyczące dokonywania doświadczeń na żywych zwierzętach (np. na studiach
medycznych zrezygnowano z nich zupełnie). I - co też ważne - zwolennicy
zabronienia całkowitego mówili zgodnie: teraz jeszcze nie przeszło, ale
w końcu przejdzie. Dlaczego? Bo taki jest kierunek cywilizacji. Bo
coraz większej ilości ludzi na myśl o losie zwierząt doświadczalnych
robi się bardzo, ale to bardzo niemiło (a nasze uczucia się liczą, że powtórzę!).Dochodzimy do - pełnego paradoksów i
etycznych sprzeczności - problemu zwierząt hodowanych do zjedzenia (i
tzw. produktów odzwierzęcych, skór, kosmetyków, lekarstw...). Jest
jednak tylko do pewnego stopnia nierozwiązywalny, bo w krajach pod
względem humanitarnym wyżej rozwiniętych traktuje się również zwierzęta
hodowane na mięso w porównaniu z tym, jak były traktowane np. w XIX
wieku lub jak są traktowane w krajach niżej rozwiniętych, coraz lepiej równocześnie nadal poszukując rozwiązań, żeby było lepiej (zaostrzone
przepisy, alternatywne gospodarstwa, edukacja). Dlaczego? Bo coraz
większej ilości ludzi jest coraz bardziej niemiło, że je się mięso z wysoce niehumanitarnej masowej hodowli.Do ideału jest daleko, ale
powstają różne organizacje tym się zajmujące (kontrolują los zwierząt w
hodowlach, w Zoo, w cyrkach itd. itp.). I jeśli porównać np. rzeźnię
polską ze szwajcarską, to jest duża różnica na korzyść szwajcarskiej
(mówię, bo wiem).A teraz pytanie zasadnicze: Dlaczegóż to nie
my, Europejczycy, uciekamy do Wietnamu, ale Wietnamczycy na Zachód
(najchętniej na ten bardziej na zachód od Odry)? I odp.: Bo zachodnia
cywilizacja lepiej traktuje ludzi - w sensie osiągnięć humanitaryzmu, to
tu mamy szczytowe osiągnięcia w postaci Deklaracji Praw Człowieka itd.
itp. Oczywiście znowu: i na Zachodzie do ideału jest daleko (że
wspomnieć choćby niedawną II wś). Ale Azji jeszcze dalej. A jak ludziom
lepiej to i zwierzętom. Wiem, że wiele mówi, że nie, ale w porównaniu do
Azji to i tak jest lepiej.I wracając do jedzenia psów. W
książce Erharda Oesera "Człowiek i pies" jest pięknie wyłożona cała
historia relacji człowiek-pies łącznie z historią jedzenia psiny w
czasie i świecie. Gdzie i dlaczego. I o tym, że są społeczeństwa, które
ciągle jeszcze (z akcentem na JESZCZE) jedzą mięso psie. To
społeczeństwa pod względem humanitarnym niżej rozwinięte i piszę to z
całą odpowiedzialnością za słowo "niżej". To jest obiektywne - zazwyczaj
kraje te mają karę śmierci, straszne więzienia, łamią prawa człowieka,
źle traktują kobiety i dzieci itd. itp.Dlatego stamtąd ucieka
się do tzw. lepszych krajów, czyli na Zachód. W tych lepszych krajach
też jest wiele złego. Ale np. już nie je się psiny, bo uważa się to za
coś niedopuszczalnego z powodu nadzwyczaj niemiłego uczucia, jako że albo pies
jest naszym przyjacielem, albo naszym pokarmem.Wielu ludzi z tego samego powodu nie je także koniny. A coraz więcej w ogóle rezygnuje z jedzenia mięsa. Lub bardzo jedzenie mięsa ogranicza.I
cytat z książki, ostatnie zdania z rozdziału "Zjadacze psów w Europie":
"Akceptacja dla jedzących psie mięso [pod koniec XIX wieku, gdy jeszcze
tu i tam je jedzono] miała jednak granice; większość ludzi traktowała
ich jako przestępców. Z reguły tacy notoryczni psożercy byli osobnikami
ze społecznego marginesu. Zamożniejsi smakosze psiego mięsa zdobywali je
przeważnie tylko krętymi drogami i zjadali jak drapieżniki, po kryjomu,
zachowując się jak sprawcy czynu karalnego, choć nimi nie byli według
ówczesnego prawa".
Najwyraźniej więc rozwój cywilizacji to brak
społecznej akceptacji dla jedzenia psiny, a regres to pomysły
Wietnamczyka, żeby w PL otworzyć restaurację z psiną.
KOMENTARZE