Paul Celan: W pół nocy
W pół nocy. Ze sztyletami snu wbitymi w błyszczące od łez oczy.
Nie płacz z bólu: chmury trzepoczą jak welony.
Między nami rozciągnięto jedwabny dywan, abyśmy mogli tańczyć od ciemności do ciemności.
Wyrzeźbili dla nas czarny flet z żywego drewna, a teraz nadchodzi tancerka.
Palcami utkanymi z morskiej piany zanurza się w naszych oczach:
jedno chce tu jeszcze płakać?
Żadne. Więc wiruje błogo, a dudnienie ognistego bębna narasta.
Rzuca nam pierścienie, łapiemy je sztyletami.
Czy daje nam ślub tym sposobem? Brzmi jak brzdęk odłamków i teraz znów to wiem:
nie umarłaś śmiercią
koloru malw.
*
(tł. Ela Binswanger)
*
Paul Celan: Halbe Nacht
Halbe Nacht. Mit den Dolchen des Traumes geheftet in sprühende Augen.
Schrei nicht vor Schmerz: wie Tücher flattern die Wolken.
Ein seidener Teppich, so ward sie gespannt zwischen uns, daß getanzt sei von Dunkel zu Dunkel.
Die schwarze Flöte schnitzten sie uns aus lebendigem Holz, und die Tänzerin kommt nun.
Aus Meerschaum gesponnene Finger taucht sie ins Aug uns:
eines will hier noch weinen?
Keines. So wirbelt sie selig dahin, und die feurige Pauke wird laut.
Ringe wirft sie uns zu, wir fangen sie auf mit den Dolchen.
Vermählt sie uns so? Wie Scherben erklingts, und ich weiß es nun wieder:
du starbst nicht
den malvenfarbenen Tod.
Bukarest, przed 24.10.1946, z: "Mohn und Gedächtnis", Deutsche Verlags-Anstalt GmbH, Stuttgart, 1952
*
ad ilustracja: Paul Celan, Anselm Kiefer: l’écriture contre les ténèbres
Paul Celan: POŁOWA NOCY
(tł. Ryszard Krynicki)
Połowa nocy. Sztyletami snu wszyta w tryskające oczy.
Nie krzycz z bólu: jak chusteczki powiewają obłoki.
Niby jedwabny dywan, rozpostarta tak między nami, żeby tańczyć od mroku do mroku.
Dla nas czarny flet wystrugali z żywego drewna, a teraz przychodzi tancerka.
Palce z morskiej utkane piany w nasze zanurza oczy:
Czy któreś tu jeszcze chce płakać?
Żadne. Wiec oddala się błogo wirując, i coraz głośniej dudnią
ogniste kotły.
Rzuca do nas pierścienie, chwytamy je na sztylety.
Czy tak nas poślubia? Słychać brzęk, jakby skorup, a ja wiem
teraz znowu:
ty nie umarłaś
śmiercią o barwach malwy.
Paul Celan: POŁOWA NOCY
(tł. Andrzej Lam)
Połowa nocy. Sztyletami snu wbita w oczy iskrzące.
Nie krzycz z bólu: jak chusty powiewają obłoki.
Jedwabny dywan, tak między nami rozpięty, że taniec wszczął
się od mroku do mroku.
Czarny flet z żywego drewna nam cięli, i oto nadchodzi tancerka.
Z morskiej piany dobyte palce zanurza nam w oczy:
czy ktoś chce płakać tu jeszcze?
Nikt. Tak szczęsna wirując odpływa i głośno brzmią kotły ogniste.
Pierścienie nam rzuca, chwytamy je na sztylety.
Czy tak nas zaślubia? Jak szkło rozbite coś dźwięczy, i wiem już znowu:
nie umarłaś
malwobarwną śmiercią.
Paul Celan: Połowa nocy
(tł. Ryszard Mierzejewski)
Sztyletami snu wbitymi w lśniące oczy.
Nie płacz z bólu: chmury powiewają jak chusty.
Jak jedwabny dywan rozciągnięty między nami, aby tańczyć od zmroku do zmroku.
Wystrugali dla nas czarny flet z żywego drewna, a teraz przychodzi tancerka.
Palce z morskiej piany zanurza w naszych oczach:
kto chce tutaj płakać?
Nikt. Wiec wiruje błogo i coraz głośniej dudnią ogniste bębny.
Ona rzuca nam pierścienie, łapiemy je na sztylety.
Czy ona poślubia nas w ten sposób? Słychać brzęk
odłamków, a ja teraz znów to wiem
ty nie umarłaś
śmiercią w kolorze malwy.