Paul Celan: Uściśnienie
*
Stłoczone w
miejscu
o nieomylnych śladach:
Trawa, rozpisana z osobna. Kamienie, białe,
ocienione łodygami:
Nie czytaj już - patrz!
Nie szukaj już - idź!
Idź, twoja godzina
nie ma sióstr, jesteś -
jesteś w domu. Koło, powoli,
toczy się samoistnie, szprychy
pną się,
pną się przez poczerniałe pole, noc
nie potrzebuje gwiazd, nikt nigdzie
nie pyta o ciebie.
*
Nikt nigdzie
nie pyta o ciebie -
Miejsce, gdzie spoczęli, ma
nazwę - nie ma
nazwy. Nie leżą tam. Coś
leży między nimi. Nie
przejrzeli tego.
Nie widzieli, nie,
rozmawiali o
słowach. Nikt
z nich się nie zbudził, sen
ich naszedł.
*
Szedł, szedł. Nigdzie
żadnych pytań -
To ja, ja,
ja leżałem między wami, byłem
otwarty na was, byłem
słyszalny, dobijałem się do was, wasz oddech
zdawał się nasłuchiwać, to
wciąż jestem ja, a wy, wy
tylko śpicie.
*
To wciąż jestem ja -
latami.
Latami, latami, palec
wymacuje to w dół, to w górę, po omacku
wokół:
Dobrze wyczuwalne szwy, tu
popękało rozdarte szeroko, tutaj
zrosło się ponownie - kto
to przykrył?
*
Przykrył to -
kto?
Szło, szło.
Szło słowo, szło,
szło przez noc,
chcę zabłysnąć, chcę zabłysnąć.
Popiół.
popiół, popiół.
Noc.
noc-w-noc. - Do
oka idź, do wilgotnego.
*
Do
oka idź,
do wilgotnego -
wichrami.
Wichry, od zarania,
nawałnica drobinek, coś innego,
przecież wiesz,
czytaliśmy o tym
w Księdze, takie było
mniemanie.
Było, było
mniemanie. Jak
mieliśmy to ogarnąć,
jak - jak
tymi
rękami?
Przecież było napisane, że.
Gdzie? A my
pokrywaliśmy to milczeniem,
przepojonym trucizną, wielką,
zieloną
ciszą, płatkiem kielicha, to
myśl dyndająca na zielu -
zielona, tak,
zawisła, tak,
pod chełpliwym
niebem.
Ano, tak,
na jakiejś zieleninie.
Tak.
Wichry,
nawałnice drobinek, i oto został
czas, pozostało
spróbować poprzez kamień - to on
był zapraszający,
nie wpadał w słowo. Jak
dobrze nam z nim było:
Ziarniście,
ziarniście i włókniście. Jak to z marglem,
zbitym,
groniastym i promienistym; niczym nerka,
plaskatym i
grudkowatym; poluzowanym, skłę-
bionym -: to coś, ono, on
nie wpadał w słowo, prze-
mówił,
mówił z lubością do suchych oczu, nim je zakrył.
Mówił, mówił.
Był, był.
Nie
odpuszczaliśmy, staliśmy
w samym środku, w czymś
jakby porowatym pumeksie, i
przyszedł.
Podszedł do nas, przeszedł
wskroś, zszywał
niewidocznie, zszywał
do ostatniej błonki
i
świat, tysiące kryształków,
scalał, scalał.
*
Scalał, scalał.
Po czym -
noce, odzmieszane. Krążki,
zielone albo niebieskie, czerwone
kwadraty:
świat stawia swoje najskrytsze wnętrze
w grze z nowymi
godzinami. - Krążki,
czerwone lub czarne, jasne
kwadraty, żadnych
cieni przelotów,
żadnych desek
do mapowania terenu, żadna
dusza podobna dymkowi nie unosi się i nie ciągnie gry.
*
Nie unosi i
nie gra -
Odlotem sowy, przy
guzowatych jak kamienie krostach trądu,
przy
naszych chcących uciec rękach, w
ostatecznym odrzuceniu,
ponad
kulochwytem przy
rozwalonym murze:
widoczne, od
nowa: te
postrzeliny, te
chóry, naówczas, te
psalmy. Ho, ho-
sanna.
*
A więc
świątynie ciągle tu stoją. I
gwiazda, no, cóż,
wciąż świeci światłem.
Nic,
nic nie jest stracone.
Ho-
sanna.
W odlocie sów, tutaj,
rozmowy, szary dzień,
ślady wód gruntowych.
*
(- - szary dzień,
ślady wód gruntowych -
Stłoczone w
miejscu
o
nieomylnych
śladach:
Trawa.
Trawa,
rozpisana każda z osobna.)
(tł. Ela Binswanger)
Celan jest trudny, to już wiemy, trudny do odczytania, do tłumaczenia i do pojęcia... Ale co począć, opisuje co przeżył i jak z tym nadal żył. Aż do samobójczej śmierci w wieku niespełna 50 lat, 25 lat po wojnie. Ten wiersz jest jednak z tych wyjątkowo trudnych. Jest jak utwór muzyczny (pamiętamy "Fugę śmierci", "Coronę"...?...) Mógłby mieć tytuł "Stretto", ale Celan nadał mu tytuł niemiecki "Engführung", więc dostał polskie tłumaczenia, u p. Ryszarda Krynickiego, "Ścieśnienie", u p. Witolda Wirpszy "Ucieśnienie", u mnie "Uściśnienie"... W oryginale ma inną, graficzną, formę, tu nie, ale zachowane są oryginalne gwiazdki i - oczywiście - odstępy.
ad tytuł: Stretto (wł. ścieśniając) - w muzyce polifonicznej wejście tematu w nowym głosie przed jego zakończeniem w głosie poprzednim. Jest to ostatnie przeprowadzenie imitacyjne tematu i odpowiedzi w utworze polifonicznym, mające charakter kadencyjny. W zależności od liczby głosów, w których równocześnie temat się zazębia, rozróżnia się stretto 2-, 3- i więcejgłosowe.
Istotą stretta jest maksymalne skupienie imitacji kanonicznej, nawet kosztem modyfikacji formy podstawowej tematu i odpowiedzi poprzez ich dyminuncję czy augmentację. Stretto stosowano w różnych formach polifonicznych (np. w fudze, ricercarze) i polifonizujących (np. w fugetcie, fugacie). Jest z zasady punktem kulminacyjnym fugi.
Drugie znaczenie tego określenia: Stretto lub stretta oznacza również rodzaj cody o charakterze przyspieszającym, zwłaszcza w większych formach muzycznych, jak symfonia czy opera.
ad "Orkane" - "wichry": U mnie "wichry" w nawiązaniu do tytułu książki "Wichry wojny" Hermana Wouka, u p. Krynickiego "huragany", u p. Wirpszy "orkany".
ad "Stengelig" = "jak to z marglem": Margiel - skała osadowa, zwykle szara. Składa się z węglanów (wapnia lub magnezu) i minerałów ilastych. Używany jest do wyrobu cementu, także jako nawóz mineralny (sztuczny). Ma słaby, nieprzyjemny zapach. Dobrze reaguje z kwasem solnym (HCl), pozostawiając błotnistą plamkę.
ad "Porenbau" - "jakby porowatym pumeksie": Pumeks (łac. pumex), dawniej pemza - wulkaniczna skała magmowa zbudowana z porowatego (ponad 50% porów) szkliwa wulkanicznego powstałego z silnie gazującej, pienistej lawy. Ma szklistą, drobnoziarnistą strukturę. Powstaje głównie z kwaśnych odmian lawy (riolitowej).
Kiedy lawa wydostaje się na powierzchnię, na skutek obniżenia ciśnienia rozpuszczone w niej gazy wydzielają się w postaci pęcherzyków (podobnie jak po odkręceniu butelki z gazowanym napojem). Jednocześnie lawa stygnie i twardniejąc tworzy "pianę". Pumeks ma najczęściej jasne kolory, w tym białawy. Skład chemiczny kwaśny, kwarc, skalenie i w mniejszych ilościach biotyt.
*
ilustracja: Anselm Kiefer (né en 1945) "Für Paul Celan: Aschenblume" dét. (2006, huile, acrylique, émulsion, shellac et livre br?lés sur toile) - Rétrospective au Centre Pompidou (Paris, France)
Paul Celan: ŚCIEŚNIENIE
(tł. Ryszard Krynicki)
*
Przeniesiony w
obszar
z niezawodnym tropem:
trawa pisana rozdzielnie. Kamienie, białe,
z cieniami źdźbeł:
Nie czytaj już - patrz!
Nie patrz już - idź!
Idź, twoja godzina
nie ma sióstr, ty jesteś -
jesteś w domu. Koło powoli,
toczy się samo z siebie, szprychy
pną się,
pną się po czerniejącym polu, noc
nie potrzebuje gwiazd, nigdzie
nie pytają o ciebie.
*
Nigdzie
nie pytają o ciebie -
Miejsce, gdzie leżeli ma swoją
nazwę - nie ma
żadnej. Oni nie tam leżeli. Coś
leżało pomiędzy nimi. Przez to
nie widzieli.
Nie, nie widzieli,
mówili o
słowach. Żadne
się nie zbudziło,
sen ich na-
szedł.
*
Szedł, szedł. Nigdzie
nie pytają -
To ja, ja,
ja leżałem pomiędzy wami, byłem
otwarty, byłem
słyszalny, tykałem ku wam, wasz oddech
był posłuszny, ja
wciąż jeszcze jestem, wy
przecież śpicie.
*
Wciąż jeszcze jestem -
Lata.
Lata, lata, palec
maca u dołu i w górze, maca
wokół:
szwy, wyczuwalne, tutaj
szeroko się rozwiera, tu
ponownie się zrosło - kto
to przykrył?
*
Przykrył to
- kto?
Przyszło, przyszło.
Przyszło słowo, przyszło
przez noc,
chciało świecić, chciało świecić.
Popiół.
Popiół, popiół.
Noc.
Noc-i-noc. - Do
oka idź, do zwilgłego.
*
Do
oka idź,
do zwilgłego -
Huragany,
huragany od zawsze,
zamiast cząsteczek, reszta,
jak wiesz,
czytaliśmy
to przecież w książce, była
mniemaniem.
Była, była
mniemaniem. Jak
mogliśmy siebie
uchwycić, jak,
rękami?
Było też napisane, że.
Gdzie? To
spowiliśmy w milczenie,
pełne jadu, wielkie,
zielone,
milczenie, działka
kielicha, na nim
zawisła myśl o roślinnym -
zielone, tak,
zawisła, tak,
pod urągliwym
niebem.
O, tak,
o roślinnym.
Tak.
Huragany, za-
mieć cząsteczek, pozostało
dość czasu, pozostało
spróbować z kamieniem ? był
gościnny, nie
wpadł w słowo. O, jak dobrze mieliśmy:
ziarniście,
ziarniście i włókniście. Igiełkowato,
gęsto,
gronowato i promieniście, nerkowato,
płytkowato i
bryłkowato, luźno roz-
widlająco -: on, ono
nie wpadało w słowo, ono
mówiło,
chętnie mówiło do suchych oczu, nim je zamknięto.
Mówił, mówiło
Było, był.
My
nie ustępowaliśmy, staliśmy
w środku,
porowata budowla, i nade-
szło.
Naszło nas, przeszło
przez nas, łatało
niepostrzeżenie, łatało
ostatnią błonę,
a
świat, tysiąckrotny kryształ
narastał, narastał.
*
Narastał, narastał.
Wtedy -
Noce, pooddzielane. Koła,
zielone albo niebieskie, czerwone
kwadraty:
świat stawia co ma najskrytsze
w grze z nowymi
godzinami. - Koła,
czerwone lub czarne, jasne
kwadraty, żaden
ulotny cień,
żaden
stolik mierniczy, żadna
dymna dusza nie wznosi się razem i nie gra.
*
Wznosi się razem i
gra -
W sowiej ucieczce, o zmierzchu, przy
skamieniałym trądzie,
przy
naszych uciekających rękach, w
ostatnim odrzuceniu,
ponad
kulochwytem na
rozsypującym się murze:
[4]:widoczne, od
nowa: te
bruzdy, te
chóry, wtedy, te
psalmy. Ho, ho-
sanna.
Zatem
stoją
jeszcze świątynie. Jakaś
gwiazda
ma jeszcze zapewne światło,
Nic,
nic nie jest stracone.
Ho-
sanna.
W sowiej ucieczce, o zmierzchu, tutaj,
rozmowy, szare od dnia,
tropem wód gruntowych.
*
( - - szare od dnia,
tropem
wód gruntowych -
Przeniesiony
w obszar
z
niezawodnym
tropem:
trawa.
Trawa,
pisana rozdzielnie.)
*
z: "Paul Celan. Psalm i inne wiersze", Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego, Kraków 2013
Długo oczekiwany obszerny wybór wierszy Paula Celana w tłumaczeniach, wyborze i opracowaniu Ryszarda Krynickiego.
Paul Celan jest swoistym symbolem epoki Holokaustu, a jego twórczość jest świadectwem, że poezja po Auschwitz jest możliwa. Nic dziwnego, że wnikliwie czytali Celana najważniejsi filozofowie XX wieku: Martin Heidegger, Hans-Georg Gadamer i Jacques Derrida. Paul de Man nazwał Paula Celana jednym z najważniejszych współczesnych poetów. Wiersz "Fuga śmierci" został włączony do programów szkolnych.
Ryszard Krynicki przygotował obszerny wybór wierszy poety we własnych przekładach, wyjątkiem jest "Fuga śmierci", zamieszczona w przekładzie Stanisława Jerzego Leca.
"Psalm i inne wiersze" wpisuje się w serię "celanowską" Wydawnictwa a5, w której ukazały się korespondencja Paula Celana i Ingeborg Bachmann "Czas serca. Listy" oraz powieść Ingeborg Bachmann "Malina".
(opis wydawnictwa)
Premiera tomu "Psalm i inne wiersze" Paula Celana odbyła się 19 maja 2013, podczas III Festiwalu Miłosza w Krakowie.
Zapraszamy do wysłuchania zapisu audio tego wydarzenia oraz do obejrzenia relacji foto.
Paul Celan: UCIEŚNIENIE
(tł. Witold Wirpsza)
*
Spędzony w
krajobraz
niezwodniczym torem:
Trawa, rozproszona pisemnie. Głazy, białe,
z cieniami źdźbeł:
Nie czytaj już - patrz!
Nie patrzaj już - idź!
Idź, godzina twoja
jest bezsiostrzana, jesteś -
jesteś w domu. Koło, powoli,
toczy się samo z siebie, szprychy
wspinaja się,
wspinają po czerniawym polu, noc
obywa się bez gwiazd, o ciebie
pytania nigdzie.
*
O ciebie
pytania nigdzie -
Miejsce, gdzie legli, ma
nazwę - nie ma
nazwy. Legli nie tam. Coś
legło między nimi. Nie
przenikali spojrzeniem.
Nie przenikali, nie
mówili o
słowach. Żadne
nie zbudziło się,
sen ich
naszedł.
*
Naszło, szło. Pyatnia
nigdzie -
To ja, ja
leżałem między wami, byłem
otwarty, byłem
słyszalny, tykałem ku wam, wasz oddech
był posłuszny, jestem
wciąż jeszcze, wy
śpicie przecież.
*
Jestem wciąż jeszcze -
Lata.
Lata, lata, palec
dotyka wzwyż i w dół, do - tyka
wokoło:
szwy, wyczuwalne, tu
rozwiera się to szeroko, tu
z kolei zarosło - kto
to przykrył?
*
Przykrył
to - kto?
Szło, szło.
Przyszło słowo, szło,
szło skroś noc,
chciało świecic, chciało świecić.
Popiół.
Popiół, popiół.
Noc.
Noc-a-noc. - Ku
oku idź, ku zwilgłemu.
*
Ku
oku idź,
ku zwilgłemu
Orkany.
Orkany, z dawna.
Reszta: rumor cząsteczek,
wiesz
przecież, czytaliśmy
w książce, to było
mniemanie.
Było, było
mniemanie. Jak
dotykaliśmy się -
do-tykali
tymi
rękami?
Napisano również, że.
Co? Okrywaliśmy
to milczeniem,
sytym jadu, wielkim,
zielonym
milczeniem, płatem kielicha, tu
zawisła myśl o roślinnym -
zielona, tak,
zawisła, tak,
pod nieboskim
niebem.
Dotyk, tak,
roślinnie.
Tak.
Orkany, ru-
mor cząsteczek, został
czas, została
próba kamienia - był
gościnny, nie
przerywal w pół słowa. Jak
dobrze nam było:
Ziarniście,
ziarniście i włókniście. Łodyżo,
gęsto;
gronowo i promieniście; soczewiście,
płaskawo i
grudowato; luźno, ga-
łęziźcie-: on, to
nie przerywało w pół słowa,
mówiło,
mówiło chętnie suchym oczom, zanim je zawarło.
Mówiło, mówiło,
było, był.
My
nie przypuszczaliśmy, staliśmy
pośrodku, drzewo
porowate, i
przyszło.
Szło ku nam, szło
wskroś, łatało
niewidocznie, łatało
ostatnią blaszkę liścia
i
świat, krzyształ tysiąckrotny,
dostrzelil, dostrzelił.
*
Dostrzelił, do-strzelił.
Wtedy -
Noce, odmieszane. Kregi
zielone albo błękitne, czerwone
kwadraty: świat
rzuca swą najwewnętrzniejszą stawkę
w grę o nowe
godziny. - Kręgi,
czerwone, albo czarne, jasne
kwadraty, żaden
cień lotny,
żaden
stół pomiarowy, żadna
dusza dymna nie wznosi się i nie gra.
*
Wznosić się i
grać -
W ucieczce sowiej, u
skamieniałego trądu,
u
naszych rąk, co uciekły, u
ostatecznego upadku,
ponad
celem pocisków u
zasypanego muru:
widzialnie, na
nowo: oto
rowki, oto
chóry, wtenczas, oto
psalmy. Ho, ho-
sanna.
*
A więc
stoją jeszcze świątynie.
Gwiazda
zawiera jeszcze zapewne światło.
Nic,
nic nie przepadło.
Ho-
sanna.
W ucieczce sowiej, to oto,
rozmowy, szarodzienne,
tory wód podskórnych.
*
(- szarodzienne, tory wód
podskórnych -
Spędzone
w
krajobraz
niezwodniczym
torem:
Trawa.
Trawa,
rozproszona pisemnie.)
*
z: Paul Celan. Utwory wybrane. Ausgewählte Gedichte und Prosa, Wybrał i opracował Ryszard Krynicki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003
Paul Celan: ENGFÜHRUNG
*
Verbracht ins
Gelände
mit der untrüglichen Spur:
Gras, auseinandergeschrieben. Die Steine, weiß,
mit den Schatten der Halme:
Lies nicht mehr - schau!
Schau nicht mehr - geh!
Geh, deine Stunde
hat keine Schwestern, du bist -
bist zuhause. Ein Rad, langsam,
rollt aus sich selber, die Speichen
klettern,
klettern auf schwärzlichem Feld, die Nacht
braucht keine Sterne, nirgends
fragt es nach dir.
*
Nirgends
fragt es nach dir -
Der Ort, wo sie lagen, er hat
einen Namen - er hat
keinen. Sie lagen nicht dort. Etwas
lag zwischen ihnen. Sie
sahn nicht hindurch.
Sahn nicht, nein,
redeten von
Worten. Keines
erwachte, der
Schlaf
kam über sie.
*
Kam, kam. Nirgends
fragt es -
Ich bins, ich,
ich lag zwischen euch, ich war
offen, war
hörbar, ich tickte euch zu, euer Atem
gehorchte, ich
bin es noch immer, ihr
schlaft ja.
*
Bin es noch immer -
Jahre.
Jahre, Jahre, ein Finger
tastet hinab und hinan, tastet
umher:
Nahtstellen, fühlbar, hier
klafft es weit auseinander, hier
wuchs es wieder zusammen - wer
deckte es zu?
*
Deckte es
zu - wer?
Kam, kam.
Kam ein Wort, kam,
kam durch die Nacht,
wollt leuchten, wollt leuchten.
Asche.
Asche, Asche.
Nacht.
Nacht-und-Nacht. - Zum
Aug geh, zum feuchten.
*
Zum
Aug geh,
zum feuchten -
Orkane.
Orkane, von je,
Partikelgestöber, das andre,
du
weißts ja, wir
lasens im Buche, war
Meinung.
War, war
Meinung. Wie
faßten wir uns
an - an mit
diesen
Händen?
Es stand auch geschrieben, daß.
Wo? Wir
taten ein Schweigen darüber,
giftgestillt, groß,
ein
grünes
Schweigen, ein Kelchblatt, es
hing ein Gedanke an Pflanzliches dran -
grün, ja,
hing, ja,
unter hämischem
Himmel.
An, ja,
Pflanzliches.
Ja.
Orkane, Par-
tikelgestöber, es blieb
Zeit, blieb,
es beim Stein zu versuchen - er
war gastlich, er
fiel nicht ins Wort. Wie
gut wir es hatten:
Körnig,
körnig und faserig. Stengelig,
dicht;
traubig und strahlig; nierig,
plattig und
klumpig; locker, ver-
ästelt -: er, es
fiel nicht ins Wort, es
sprach,
sprach gerne zu trockenen Augen, eh es sie schloß.
Sprach, sprach.
War, war.
Wir
ließen nicht locker, standen
inmitten, ein
Porenbau, und
es kam.
Kam auf uns zu, kam
hindurch, flickte
unsichtbar, flickte
an der letzten Membran,
und
die Welt, ein Tausendkristall,
schoß an, schoß an.
*
Schoß an, schoß an.
Dann -
Nächte, entmischt. Kreise,
grün oder blau, rote
Quadrate: die
Welt setzt ihr Innerstes ein
im Spiel mit den neuen
Stunden. - Kreise,
rot oder schwarz, helle
Quadrate, kein
Flugschatten,
kein
Meßtisch, keine
Rauchseele steigt und spielt mit.
*
Steigt und
spielt mit -
In der Eulenflucht, beim
versteinerten Aussatz,
bei
unsern geflohenen Händen, in
der jüngsten Verwerfung,
überm
Kugelfang an
der verschütteten Mauer:
sichtbar, aufs
neue: die
Rillen, die
Chöre, damals, die
Psalmen. Ho, ho-
sianna.
*
Also
stehen noch Tempel. Ein
Stern
hat wohl noch Licht.
Nichts,
nichts ist verloren.
Ho-
sianna.
In der Eulenflucht, hier,
die Gespräche, taggrau,
der Grundwasserspuren.
*
(- taggrau,
der
Grundwasserspuren -
Verbracht
ins Gelände
mit
der untrüglichen
Spur:
Gras.
Gras,
auseinandergeschrieben.)
*
z: Sprachgitter, S. Fischer Verlag, Frankfurt am Main, 1959