LOGOWANIE

NEWSLETTER

WYSZUKIWARKA

POEZJA 12.04.2024 07:04
zdj. visitdeanwye.co.uk

William Wordsworth: Żonkile


Sam niczym chmura wędrowałem,

Co ponad wzgórzem w dół wzrok chyli

I naraz wielki tłum ujrzałem,

Złocistożółty łan żonkili,

Jak nad jeziorem pod drzewami

Falował z wiatrem w rytm płatkami.


Podobne gwiazdom Drogi Mlecznej, 

Co wiecznie świecą i migocą,

Szły w niekończącej się kolejce,

Niby świetlików roje nocą:

Dziesięć tysięcy na rzut oka,

W radosnych, skocznych tańca krokach.


Fale wraz z nimi też tańczyły,

Prześcigając się wartko z sobą:

W poecie zmysły poruszyły:

Mogę jako i one mogą,

Stoję i chłonę widok wielce,

Rozpierające czując serce.


Nieraz, gdy leżąc na kanapie,

Popadam w smętny duszy nastrój,

Błogi obrazek z nagła szarpnie:

Niech cię nie gnębi myśli zastój! 

Tańczysz pogodny samotnością

Wraz z żonkilami z przyjemnością.


(tł. Ela Binswanger)


*


William Wordsworth: Żonkile


Szedłem sam - obłok wolnym lotem 

Tak nieraz płynie długie chwile - 

Gdy nagle oczy olśnił złotem 

Rozmigotany tłum: żonkile! 

Wprawiał je w taniec wiatr - od skraju 

Jeziora po zarośla gaju. 


Gęste jak gwiazd gromada skrząca, 

Jak Mleczna Droga poprzez mroki, 

Pasmem ciągnącym się bez końca 

Obramowały brzeg zatoki; 

Dziesięć tysięcy aż po kraniec 

Widzenia - jeden wspólny taniec! 


Fale tańczyły też; lecz złoty 

Blask płatków bił żywością wszystko; 

Czy splami serce cień zgryzoty, 

Gdy takie ma się towarzystwo? 

Patrzyłem więc - nieświadom, ile 

Bogactwa wchłonę w jedną chwilę: 


Bo często dziś, gdy na wznak leżę 

W błogim sam na sam z własną myślą, 

Znów gwiazdozbiory kwiatów świeże.


(tł. Stanisław Barańczak)


*


William Wordsworth: Daffodils


I wandered lonely as a cloud

That floats on high o’er vales and hills,

When all at once I saw a crowd,

A host, of golden daffodils;

Beside the lake, beneath the trees,

Fluttering and dancing in the breeze.


Continuous as the stars that shine

And twinkle on the Milky Way,

They stretch’d in never-ending line

Along the margin of a bay:

Ten thousand saw I at a glance,

Tossing their heads in sprightly dance.


The waves beside them danced; but they

Out-did the sparkling waves in glee:

A poet could not but be gay,

In such a jocund company:

I gazed - and gazed - but little thought

What wealth the show to me had brought:


For oft, when on my couch I lie

In vacant or in pensive mood,

They flash upon that inward eye

Which is the bliss of solitude;

And then my heart with pleasure fills,

And dances with the daffodils.



Przypisy:
[1]:

William Wordsworth: Żonkile

(tł. Maria Korytowska)

Sam jako chmura wędrowałem 

Co nad wzgórzem, doliną płynie 

Gdy wielki nagle tłum ujrzałem 

Natłok - złotożółtych żonkili. 

Podług jeziora, pod drzewami 

Chwiały się z bryzy podmuchami. 


Ciągnęły się jak Mlecznej Drogi 

Gwiazdy, błyskały i mrugały 

I długą linią wzdłuż zatoki 

Tysiącem złotych głów kiwały: 

Z dziesięć tysięcy w jednej chwili 

Ujrzałem radosnych żonkili. 


Tańczyły fale obok nich 

Ale, tak jak one, nie lśniły. 

Czyż w tej radosnej kompanii 

Poeta mógł nie być szczęśliwy? 

Patrzałem, lecz zrazu nie zgadłem 

Jakie bogactwo mi przypadło. 


Dziś często, gdy leżę na sofie 

W tęsknym, leniwym zamyśleniu, 

Błysną przed mym wewnętrznem okiem, 

Co szczęściem jest w osamotnieniu; 

Serce napełnią rozkoszami 

A ono - tańczy z żonkilami.


[2]:

William Wordsworth: Żonkile

(tł. Maciej Froński)

Sam wędrowałem, jak obłoczek

Często sam płynie przez przestworza,

Gdy nagle widok mnie zaskoczył

Złotych żonkili tłumu, morza;

Od wód jeziora aż po drzewa

Tańczyły - wiatr im w takt powiewał.


Doprawdy, był to widok miły:

Jak Drogi Mlecznej pasek biały,

Linę bez końca utworzyły

Na brzeg zatoki długą cały:

Dziesięć tysięcy w rytm miarowy

Wznosiło z wdziękiem złote głowy.


Tańczył też zastęp fal, niestety,

Nie tak wesoło, jak żonkile:

Lecz nie zmartwiło to poety,

I tak radości doznał tyle:

Nie odrywałem od nich oka;

Dziś wiem, jak cenny był to pokaz:


Bo często, leżąc w gabinecie,

Gdy melancholia przy mnie gości,

Wspominam sobie owo kwiecie,

I jest to szczęście samotności,

Wtedy, radością wypełnione,

Tańczy me serce, a z nim - one!


[3]:

William Wordsworth: Żonkile

(tł. Agnieszka Fulińska)


Błądząc samotny jak obłoki, 

Gdzie wzgórze się w dolinę chyli, 

Ujrzałem nagle łan szeroki, 

Złocistych istny tłum żonkili. 

Nad brzegiem stawu, pod listowiem 

W taniec je porwał wiatru powiew. 


Jak gwiazdy jasne, niezliczone, 

Na mlecznej drodze migotliwe 

Ciągnęły się przede mną w stronę 

Morskiego brzegu z fal przypływem. 

Patrzyłem jak w rozkołysanie 

Unosił je wiosenny taniec. 


Od tańca fal weselsza przecie 

Była perlista zieleń wiosny; 

Trudno nie cieszyć się poecie 

Z kompanów rzeszy tak radosnych! 

W zachwycie nie pojąłem jeszcze, 

Jak wielkim skarbem zmysły pieszczę: 


Gdy bowiem smutek tylko wokół, 

Nastrój posępny u mnie gości, 

One błyskają w myśli mroku 

Jako osłoda samotności; 

Serce już żalem się nie mami, 

Lecz tańczy razem z żonkilami.


[4]:

William Wordsworth: Żonkile

(tł. Tomasz Krzykała)

Wędrowałem samotnie niczym chmura

Płynąca ponad dolinami i omiatająca wzgórza,

Kiedy nagle ujrzałem żółty tuman,

Całą łąkę falującą w złotych żonkilach;

Obok jeziora, pod drzewami,

Pląsającą, trzepoczącą z wiatru powiewami.


Z niesłabnącą siłą błyszczały te kwiaty jak gwiazdy

Migoczące nocą gdzieś na mlecznej drodze,

Linią bez końca rozciągnięte po horyzont blady

Wzdłuż brzegu biegnące w dal przy zatoce:

Dziesięć tysięcy od razu widziałem za jednym spojrzeniem,

Pochylających główki i zajętych swym tańcem.


Fale poniżej nich też w tańcu pląsały, ale kwiaty

Przewyższały połyskliwe fale swą radością:-

I poeta bez zadumy był szczęśliwy cały

Gdy czas spędzał z tak wesołą i pogodną kompanią:

Patrzyłem wciąż i patrzyłem, ale nie przeczuwałem

Jakim bogactwem, tak patrząc faktycznie się napawałem:


Bo często później kiedy byłem w domu

W nastroju przygnębienia, chłodu i obcości,

Znów widziałem tamte kwiaty przyniesione we wspomnieniu

Które jest błogosławieństwem samotności,

I znów się skrzy moje serce ich radosnymi pląsami,

I znów tańczę z żonkilami.


[5]:

William Wordsworth: ŻONKILE

(tł. Bożena Iwankiewicz)


Wędrowałem jak chmura samotna

Unoszona wysoko nad dolinami i wzgórzami

Aż tu nagle rzesza ogromna,

Hostie złotych żonkili; przed oczami

Pod drzewami, nad jeziorem,

Na wietrze tańczą z ferworem.


Jak gwiazdy, co świecą rozlegle

I migoczą na drodze mlecznej,

Ustawione w niekończącej się kolejce

Wzdłuż zatoki linii nadbrzeżnej:

Dziesięć tysięcy na oka pierwszy rzut,

Podrygujących w tańcu, żwawych głów.


Fale obok nich tańczyły; ale...

Te w radości, fale lśniące prześcigały:

Poeta też nie mógł nie być w szale ,

W towarzystwie aż tak rozszalałym:

Patrzyłem - i patrzyłem - ale nie myślałem wiele

Jakie bogactwo ziściło mi to przedstawienie:


Często leżę na kanapie

W zamyśleniu lub bezmyślności,

Mym trzecim okiem błyski łapię,

Co jest błogością samotności;

I wtedy moje serce napełnia się rozkoszami,

I tańczy z żonkilami.



zapisz jako pdf
zapisz jako doc (MS Word)
drukuj

KOMENTARZE

Maj
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
N
29
30
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
01
02