LOGOWANIE

NEWSLETTER

WYSZUKIWARKA

POEZJA 01.11.2024 10:40
fot. Wolfgang Bertl

Sylvia Plath, "Maki w październiku". Moja interpretacja

Przeczytałam całe naręcze interpretacji "Maków w październiku" i powiem na to tylko jedno, tak to jest, gdy siłowo a bezmyślnie uprawia się biografizm. Wiadomo, że Sylvia Plath cierpiała na chorobę psychiczną i że popełniła samobójstwo w wieku 30 lat, ale to jeszcze nie znaczy, że wszystkie jej wiersze są o cierpieniu i śmierci. Tymczasem gros interpretatorów z automatu wyczytuje z wiersza cierpienie i śmierć, zresztą czego tam nie ma! Wszystko, tylko nie to, o czym, moim (!) zdaniem, jest ten wiersz!

Bo moim (!) zdaniem akurat "Maki w październiku" nie są o śmierci i cierpieniu, a o miłości, tak, tak, cały wiersz jest metaforą nieoczekiwanego cudu miłości. Spóźnionej, bynajmniej niebędącej odpowiedzią nieba na usilne modły, których nie było, takiej, która zdarzyła się, jak zdarzyłyby się kwitnące maki w październiku w ich falujących, czerwonych płatkach - "skirts", rozkloszowanych, pysznych, szałowych spódnicach/spódniczkach/sukienkach/sukniach... 


W wierszu zdarza się peelce, która już się jej nie spodziewała, bo najwyraźniej nie jest to w jej życiu czas na takie uczucie, gdzie jej do tak silnych namiętności, jak miłość?


Mak kwitnący, wbrew prawu natury, daleko poza sezonem, na tle szarego, późnojesienno-zimowego, ściętego mrozem lasu tym bardziej się wyróżnia, że błyszczy jaskrawą czerwienią, błyszczy intensywniej, niż jasna, bogata w tlen krew w sercu chorej kobiety w karetce pogotowia - w sercu, które tego ranka rozkwita, ale kobieta jest zbyt słaba, by przyjąć dar niepodziewanej miłości, choć czuje, że serce zabiło jej mocniej.


Bo oto nagle na dwoje ludzi spada nieoczekiwany prezent od nieba: miłość. Dzieje się coś, jak dzieją się czary, jak działa strzała Amora, co powoduje, że "wyblakłe spojrzenie trzymane pod melonikiem" mężczyzny rozpala się, blado, ale płomiennie, jak płonie niewidoczny i bezwonny czad, tlenek węgla, gaz uwalniający się w sezonie grzewczym z pieców na węgiel i jeśli występuje w stężeniu, jest silnie trujący, ale jeśli się uwalnia i zapłonie, to jest to delikatny, płochy płomień koloru niebieskiego.


W mroźnym lesie kwitnące maki, "ich spóźnione buźki" (w moim tłumaczeniu), pojawiają się wśród niebieskich chabrów, jak to zwykle bywa w lecie, maki i bławatki kwitną na łąkach obok siebie. A więc ognista czerwień (maków), kolor miłości, i niebieski ogień (płonącego czadu) zestawione są ze sobą.


"O, mój Boże, kimże jestem", pyta autorka/bohaterka wiersza, że spotyka mnie cud miłości w zimnym świecie?


I - jeśli już sięgać do biografii Sylvii Plath - jako że jej wiersze zaliczane są do poezji konfesyjnej - to wiadomo, że chętnie romansowała. Wiadomo, że w jej życiu, nim poznała Teda Hughesa, przyszłego męża i ojca jej dzieci, przeżywała miłości i miłostki. Widocznie lubiła uwodzić i dawać się uwodzić. 


Różnie się to tłumaczy, nawet tzw. kompleksem Elektry, konkurowaniem z matką o ojca (a w życiu poetki dodatkowo żalem, bo jej ojciec, którego bardzo kochała, zmarł, gdy miała 8 lat - co w jej dziecinnym mniemaniu znaczyło, że "ją opuścił", i w dorosłym życiu szukała go wśród mężczyzn), ale mniejsza o psychologiczne diagnozy, wygląda na to, że cieszyła się powodzeniem i dawała sobie prawo do kochania kogo i kiedy chciała, podobnie jak Brigitte Bardot w tych samych, 50. latach XX wieku, gdy nie dawano kobiecie prawa do takiej swobody i takie zachowanie oburzało.


Po trudnym małżeństwie i rozstaniu z Tedem mogła ją spotkać tak nieoczekiwana "późna" miłość, jak ta, którą opisała w wierszu "Maki w październiku". Dawno temu czytałam jej biografię (tę autorstwa Anne Stevenson, w wydaniu niemieckim z 1989 roku, obok "Szklanego klosza" po polsku), ale nie czytałam jej (zdekompletowanych zresztą) dzienników opracowanych przez Teda Hughesa i wydanych na krótko przed jego śmiercią w 1998 roku, pewnie tam można znaleźć więcej kluczy do jej poezji? Jako osiemnastolatka pisała:


- Dużo mogłabym dać komuś, kiedyś. Ale nie mogę być zbyt chrześcijańska. Na stałe mogę zostać tylko z jednym i muszę wielu zostawić za sobą na tej drodze. Na razie to wszystko. Być może kiedyś ktoś mnie zostawi na tej drodze. To będzie poetycka sprawiedliwość. - (tł. Joanna Urban, Paweł Stachura)


Dość śmiałe założenie, jak na młodą dziewczynę AD 1950, ale Sylvia żyła swoimi prawami, była intensywna i żyła intensywnie, mimo choroby, razem z chorobą, wbrew chorobie, inaczej nie byłoby w historii literatury dzieła Sylvii Plath.


PS. Oczywiście każdy może sobie tłumaczyć i interpretować wiersz, jak czuje i jak mu pasuje.


*


Sylvia Plath: Poppies in October


Even the sun-clouds this morning cannot manage such skirts.

Nor the woman in the ambulance

Whose red heart blooms through her coat so astoundingly -


A gift, a love gift

Utterly unasked for

By a sky


Palely and flamily

Igniting its carbon monoxide, by eyes

Dulled to a halt under bowlers.


O my God, what am I

That these late mouths should cry open

In a forest of frost, in a dawn of cornflowers.



*


Maki w październiku


Nawet błyszczące słońcem obłoki dziś rano nie mogą równać się z takimi sukniami,

Ani kobieta w karetce pogotowia,

Której czerwone serce nagle rozkwita pod płaszczem.


Prezent, miłosny dar,

O który nieba 

bynajmniej nikt nie prosił,


Blado i płomiennie

Rozpalając czad spojrzeniem wyblakłym

Od trzymania pod melonikami.


O, mój Boże, kimże jestem,

Że te buźki spóźnione mają krzyczeć całym gardłem

W mroźnym lesie, wśród urodzaju chabrów.


(tł. Ela Binswanger)


*


inne tłumaczenia na polski / tłumaczenia na inne języki / inne interpretacje w j. ang.



fot. Wolfgang Bertl



Przypisy:
[1]:

Sylvia Plath: Maki w październiku

(tł. Janusz Solarz)



Tego ranka nawet przeszytych słońcem chmur nie stać na takie obrzeża.

Ani tej kobiety w karetce,

Której czerwone serce wykwita przez jej płaszcz tak zdumiewająco ?



Dar, dar miłości

Zupełnie niechciany

Przez słońce



Blado i ogniście

Rozpalający swój tlenek węgla, przez oczy

Patrzące tępo i nieruchomo spod meloników.



O mój Boże, czymże ja jestem

Że te spóźnione usta otwierają się z krzykiem

W lesie mrozu, w brzasku chabrów.


[2]:

Janusz Solarz (interpretacja z Babińca Literackiego, 30.10.24)

Zastanawia mnie, że wszyscy tłumaczący wkładają do pierwszej linijki spódnice lub sukienki, a przecież nie jest to jedyne znaczenie tego słowa. Podstawowe znaczenie tego słowa (skirts), wyprzedzające o wieki całe spódnice, to obrzeża, otoczki. Tak jak chmura zasłaniająca słońce jest przeszyta jego blaskiem, a na krawędziach chmury pojawia się złociste obrzeże. Podobne obrzeże wykwita poprzez płaszcz umierającej kobiety w karetce, obrzeże krwi. W tej interpretacji jest to już zupełnie inny wiersz, wiersz zdumienia i rozpaczy poetki, która żyje jeszcze, w konfrontacji ze śmiercią innej kobiety, jest to wiersz przesiąknięty rozpaczą i bezsilnością, ale także zdumieniem nad "pięknem śmierci, tym darem, o który nie prosi słońce?...


Elżbieta Binswanger-Stefańska

Janusz Solarz Ano, dlatego nie obrzeża, i nie otoczki, i nie krawędzie, bo mamy w tytule maki i one są tą podstawową metaforą wiersza, maki zakwitły w październiku, poza sezonem, gdy nikt się tego nie spodziewa, ten nieproszony u niebios dar. Maki w ich szałowych czerwonych sukniach-płatkach, takie panienki w czerwonych sukienkach, albo młode kobiety w rozkloszowanych czerwonych spódnicach, albo dziewczęta w pysznych czerwonych kieckach... "Obrzeża" z pewnością nie kojarzą się z makami! Jeśli tłumaczysz w wierszu "skirts" jako "obrzeża", to sorry, ale zarzynasz metaforę! I w całej reszcie wiersza nie wiadomo skąd i po co te maki w tytule!? Oczywiście każdy tłumacz może sobie tłumaczyć jak rozumie, jak czuje, ale tłumaczyć w tłumaczeniu metaforę, to jak tłumaczyć dowcip, cały wic leży. Lubię sobie porównywać różne tłumaczenia także w różnych językach, choć na Babińcu ze zrozumiałych względów tych tłumaczeń nie dołączam. Ale mam je w swoich folderach. W kolejnych komentarzach wrzucę ten wiersz w kilku językach. Nie potrzebuję dodawać, że wszędzie są suknie, sukienki, spódnice...


[3]:

Janusz Solarz

Tu fragment oficjalnej interpretacji wiersza: The speaker begins by mentioning the "sun-clouds," a phrase that creates the image of sunlight bouncing off (or perhaps filling) the clouds in the sky. These clouds, the speaker says, "cannot manage such skirts." This is a difficult line to understand, since it's not immediately clear what the speaker means by "skirts." However, the title of the poem provides some clarity, hinting that the speaker is comparing the color of the clouds to the color of nearby poppy flowers.


In this context, the word "skirt" refers to the outer edge of something, as the speaker describes the petals that create a colorful rim around the center of the poppies. More commonly, though, the word "skirt" refers to the lower half of a woman's dress or gown. This subtly associates the poppies with womanhood, establishing the poem's (admittedly ambiguous) interest in femininity.


The speaker goes on in lines 2 and 3 to refer to a woman bleeding in an ambulance. It's unclear who this woman is or why she's in an ambulance, but she's bleeding enough that the blood seeps through her coat. The speaker seems oddly undisturbed by this grisly sight, saying that the woman's heart "blooms" through her clothing "astoundingly"?a description that romanticizes the woman's pain, almost making it seem as if she's a flower in bloom. The startling color of the woman's blood still pales in comparison to the vividness of the poppies, however. In other words, even the most extraordinary sights in the speaker's life are at odds with the image of the poppies.


Mówca zaczyna od wzmianki o "chmurach słonecznych", frazie, która tworzy obraz światła słonecznego odbijającego się od (lub być może wypełniającego) chmur na niebie. Te chmury, jak mówi mówca, "nie mogą zarządzać takimi spódnicami". Jest to trudny do zrozumienia wers, ponieważ nie jest od razu jasne, co mówca ma na myśli przez "spódnice". Jednak tytuł wiersza dostarcza pewnej jasności, sugerując, że mówca porównuje kolor chmur do koloru pobliskich kwiatów maku.


W tym kontekście słowo "spódnica" odnosi się do zewnętrznej krawędzi czegoś, ponieważ mówca opisuje płatki, które tworzą kolorową obwódkę wokół środka maków. Jednak częściej słowo "spódnica" odnosi się do dolnej połowy sukienki lub sukni kobiety. To subtelnie kojarzy maki z kobiecością, ustanawiając (niewątpliwie niejednoznaczne) zainteresowanie wiersza kobiecością.


Mówca kontynuuje w wersach 2 i 3, odnosząc się do kobiety krwawiącej w karetce. Nie jest jasne, kim jest ta kobieta ani dlaczego jest w karetce, ale krwawi tak mocno, że krew przesiąka przez jej płaszcz. Osoba mówiąca wydaje się dziwnie niewzruszona tym makabrycznym widokiem, mówiąc, że serce kobiety "rozkwita" przez jej ubranie "w zadziwiający sposób" - opis ten romantyzuje ból kobiety, sprawiając, że wydaje się ona niemal kwitnącym kwiatem. Jednak zaskakujący kolor krwi kobiety wciąż blednie w porównaniu z wyrazistością maków. Innymi słowy, nawet najbardziej niezwykłe widoki w życiu osoby mówiącej są sprzeczne z obrazem maków.


[4]:

Elżbieta Binswanger-Stefańska

Janusz Solarz Nie wiem, Januszu, czy da się powiedzieć, że interpretacja jest "oficjalna", po prostu jest - jako jedna z wielu i nawet jeśli najbliższa temu "co poetka chciała naprawdę powiedzieć", przecież nie ma takiej pewności i nawet o nią nie chodzi, bo każdy czytelnik i tak odbiera wiersz inaczej - bliżej lub dalej od faktycznego przesłania - bo inaczej w nim rezonuje, każdy czytelnik ma trochę inne odniesienia. Najlepszy dowód, wszystkie te tłumaczenia w innych językach, dość się między sobą różniące. Wszystkie wszak są zgodne co do tych spódnic/spódniczek/sukien/sukienek, bo to jest bezpośrednim nawiązaniem do falujących, pyszniących się czerwienią w szarym świecie późnej jesieni płatków maku. Oczywiście, że płatki, to coś co okala centrum (dno) kwiatu, obrzeże, zwane koroną, bo są takim ukoronowaniem, najpiękniejszą częścią kwiatu. Plath nazwała koronę maku przenoście "skirts", spódnicą. Co do reszty interpretacji, to postaram się, wobec faktu, że wywiązała się dyskusja wokół tłumaczenia, napisać swoją (z którą się jak bum cyk cyk nie zgodzisz ;).



zapisz jako pdf
zapisz jako doc (MS Word)
drukuj

KOMENTARZE

Listopad
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
N
28
29
30
31
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
01