Stukoty, turkoty, gwizdy, świsty, zgrzyty, szumy... wielość ludzkich głosów, wśród nich przebija komunikat z megafonu "pociąg odjeżdża z toru... przy peronie...", jesteśmy na dworcu, wśród tej kakofonii tak typowej dla każdego dużego dworca czysty ton trąbki, miłe uchu dźwięki gitary, melodyjny fortepian, niski śpiewny głos, saksofon, kontrabas... swoisty flash mob[1]Flash mob (ang. dosł. błyskawiczny tłum) - określenie, którym przyjęło się nazywać sztuczny tłum ludzi gromadzących się niespodziewanie w miejscu publicznym w celu przeprowadzenia krótkotrwałego zdarzenia, zazwyczaj zaskakującego dla przypadkowych świadków. orkiestry? zespołu jazzowego? w dworcowym budynku? Nie, to przeniesienie dźwięków dworca i jazdy pociągiem do sali koncertowej. Dźwięki niemelodyjne będące zwykle (irytującymi) zakłóceniami (któż nie zna odgłosów tramwajów słyszalnych w krakowskiej Filharmonii w trakcie koncertów?) wintegrowane w muzyczny spektakl mają swoje pełnoprawne uzasadnienie, współtworzą koncert. Dodają wrażenia dynamizmu, wrażeniu realności przeżycia. To nie tylko muzyka, to szalona podróż po torach nocnej Europy, od dworca do dworca, od stolicy do stolicy, od nazwy do nazwy, światła tablic z rozkładami jazdy, godzin wyjazdów i przyjazdów, kolorowych reflektorów semaforów, przymglonych przytorowych lamp, w pędzie mijanych tuneli, mostów, miast... dać się unieść i uwieźć... w Europę...
Jeździmy po Europie bez granic, bez kontroli paszportów, bez wsadzających nos w bagaże celników. U początków XX wieku w Europie zachłystującej się przemysłem i techniką powstał futuryzm
[2]Futuryzm (łac. futurus - przyszły) - awangardowy kierunek w kulturze (zwłaszcza w literaturze), który narodził się we Włoszech na początku XX wieku. Założeniem futuryzmu było "patrzenie w przyszłość", odrzucanie przeszłości i tradycji. Futuryzm w swoim żywiołowym manifeście proponował unicestwienie akademii, bibliotek i muzeów, winnych jego zdaniem utrzymywania i utrwalania kultury przestarzałej i niedołężnej, a przez to szkodliwej i niebezpiecznej. Futuryści zawładnęli w pełni sferą estetyki. Wierzyli w profetyczną rolę artysty, którego uznawali za prawdziwego przewodnika duchowego i demiurga nowego społeczeństwa. Futuryści stwierdzili, że nowa muzyka staje się coraz bardziej skomplikowana, więc w tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zastąpić ją szmerami. Jednymi z ulubionych instrumentów tych kompozytorów stały się instrumenty ewokujące wycie, warkot, trzask lub świst., marzenie o lepszej przyszłości. Pomińmy trudne lata realizacji i fatalnych skrętów historii, początek XXI wieku to jest ta przyszłość. Przynajmniej w Europie, przynajmniej w jej dużej części. Żyjemy w przyszłości, w czasach, które jeszcze nie tak dawno były literacką fikcją, fantazją... Europa bez granic? Bez kontroli paszportów? Bez wojska z karabinami na granicznych przejściach? Urzeczywistniona kraina science fiction? Jesteśmy jej mieszkańcami! Sto lat temu, gdy rozbudowywano sieć kolei żelaznej, elektryfikowano świat, człowiek gonił Czas. Teraz to Czas goni człowieka, sam fakt, że częściej słyszy się "wyhamuj", niż "szybciej, szybciej"... Ale i drugi fakt, nie boimy się szybkości. A w sztuce to już w ogóle niczego. Hałas jako element muzycznego utworu? Dlaczego nie, to przecież też bodziec dla uszu, odpowiednio wkomponowany potęguje doznanie dla zmysłu słuchu. Bruityzm
[3]Bruityzm (franc. bruit - hałas) - nurt w muzyce XX w. wyrosły na gruncie futuryzmu, zapoczątkowany przez Russola, eksponujący dynamizm, ruch i energię, inspirowany osiągnięciami przemysłu i techniki, niekiedy muzycznie je naśladujący. Futuryści stwierdzili, że nowa muzyka staje się coraz bardziej skomplikowana, więc w tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zastąpić ją szmerami. Jednymi z ulubionych instrumentów tych kompozytorów stały się instrumenty ewokujące wycie, warkot, trzask lub świst. Muzyka bruitystyczna mogła również bazować na skali systemu równomiernie temperowanego: Henry Cowell pisał utwory, w których materiałem były grupy dźwięków, zwane klasterami, innymi słowy, np. na fortepianie grano pięściami, łokciami itd., nurt w muzyce wyrosły z futuryzmu, wprowadził nowe "amuzyczne" dźwięki, wycia, warkoty, trzaski, piski... Zwiększyło to dynamikę utworu, wrażenie ruchu i energii. Ale na tym się przecież nie skończyło, czas przyśpieszał coraz bardziej, pojawiła się elektronika i wraz z nią instrumenty elektroniczne generujące muzykę
[4]Muzyka elektroniczna - muzyka tworzona głównie lub wyłącznie za pomocą elektrofonów (elektromechanicznych i elektronicznych instrumentów muzycznych) oraz urządzeń elektronicznych przetwarzających dźwięki pozamuzyczne lub generowane przez tradycyjne instrumenty akustyczne. Pierwszy raz termin ?muzyka elektroniczna? pojawił się w 1951 w znaczeniu programowym w deklaracji grupy muzyków skupionych wokół kolońskiego studio WDR jako Elektronische Musik. będącą przedłużeniem muzyki mechanicznej, a słuchacz miał się przestawić na zupełnie nomen omen niesłychane przeżycia artystyczno-akustyczne, będące przekroczeniem muzyki dotychczas znanej.
I przyszedł nasz czas, a w nim też mamy awangardę, przyszłość przyszłości, czas na multimedialne spektakle muzyczne. "EUROPA TRAIN SCORE" to, jak czytamy w prospekcie, mobilna kompozycja muzyczno-transmedialna. Autorem jej jest Czesław CzeT Minkus, artysta muzyk, kompozytor, twórca sztuki audio-wizualnej w obszarach współczesnej muzyki elektro-akustycznej, elektronicznej, improwizowanej, jak sam się przedstawia. "EUROPA TRAIN SCORE" jest, że przepiszę z prospektu, bo niczego lepszego nie wymyślę, utworem sceniczno-akustycznym anektującym europejskie przestrzenie komunikacyjne na trąbkę przetwarzaną elektronicznie, inne instrumenty elektro-akustyczne i elektroniczne, mikser a.v.samples live mix, specjalne wieloelementowe emisje świetlne i filmowe, akcje autorsko-performerskie oraz przestrzenne instalacje projekcji video i audio. Utwór ma charakter mobilny obejmujący wirtualne trasy pociągu poruszającego się po krajach leżących na kontynencie europejskim. Poszczególne odcinki, wektory pomiędzy dworcami kolejowymi dużych europejskich miast, tworzą sieć różnorodnych połączeń, podróży koleją.
Wirtualne sieci łączeń komunikacyjnych przekładają się na strukturę muzyczno-performatywno-wizualną. Podstawowymi elementami - modułami, z których zbudowana jest kompozycja, są samples, wycinki audiowizualne z dworców kolejowych, tych imponujących "świątyń podróży", na szlakach pędzących pociągów ukazanych na wieloelementowych migawkach filmowych. Materiały filmowe i dźwiękowe odpowiednio przygotowane w studio przez kompozytora (przetworzenia, sampling, mix, partytury wizyjne) w spektaklu wykorzystane są jako struktury wizualno-partyturowe (video-scores) oraz autonomiczne ścieżki dźwiękowe. Kompozytor jest wykonawcą a zarazem reżyserem na żywo, sam grając dyryguje orkiestrą złożoną z zaproszonych muzyków oraz zawiaduje - określenie jak znalazł w kontekście stacji i pociągów - aparaturą elektro-akustyczną, baletem i statystami... zarazem świadomie zostawiając współtwórcom margines na własne twórcze rozwiązania oraz propozycje ad hoc[5]Aleatoryzm (z łac. alea, kostka do gry) - kierunek w muzyce współczesnej polegający na wprowadzeniu elementu przypadku zarówno w pracy kompozytorskiej, jak i wykonawczej. Jego rozwój nastąpił w latach 50. XX wieku. Autor może używać czynnika losowego już na etapie komponowania (podobnie jak w dadaizmie), albo pozostawić pewną dowolność wykonawcy. W zapisie nutowym polega to na celowo niedookreślonym zapisie, np. nieregularna linia falista na pięciolinii zamiast określonych dźwięków. Inną metodą jest budowanie kompozycji z krótkich elementów składowych, których kolejność wybierana jest losowo w czasie wykonywania utworu (np. Klavierstück XI Stockhausena). Czasem obok skomponowanego dzieła, dopuszcza się udział innych dźwięków, nie podlegających zapisowi, jak na przykład w jednej z kompozycji Johna Cage, w którym użyto 12 odbiorników radiowych przypadkowo przestrajanych w trakcie wykonywania utworu. Do innych metod stosowanych w muzyce aleatorycznej należy komponowanie na zespół instrumentalny o dowolnym składzie, organizowany ad hoc, w czysto przypadkowy sposób (zobacz: teoria formy otwartej). Aleatoryzmu nie należy mylić z improwizacją występującą np. w muzyce jazzowej, gdyż dowolność przejawia się tu w inny sposób. Z akustycznego punktu widzenia każde wykonanie utworu jest zjawiskiem aleatorycznym, gdyż precyzyjna notacja muzyczna nie równa się absolutnej precyzji wykonawczej.. Tym samym każdy spektakl jest niepowtarzalny, tym bardziej, że do każdego z założenia zapraszani są - i ma to tak być - nowi muzycy i goście specjalni zależnie od miejsca jego wykonania, czyli w poszczególnych miastach europejskich. Jest to więc kompozycja otwarta
[6]Kompozycja otwarta - rodzaj kompozycji, polegający na pozostawieniu odbiorcy dzieła sztuki pola do interpretacji. Jest to układ specyficznej relacji między elementami kompozycji, poruszający wyobraźnię, sugerujący coś, co jest poza nim. Kompozycja taka zmusza odbiorcę do dopełniania, inicjując indywidualny proces współtworzenia. Przekracza tym samym ramy tradycyjnej, pełnej, zamkniętej formy. W muzyce: Pozostawia dyrygentowi lub wykonawcy pole do dowolnego składania sekwencji, warstw, czy innych elementów kompozycji. Zdaje się na wyczucie, intuicję, twórczą inwencję, improwizację wykonawców albo pozostawia ich układ przypadkowi. W muzyce współczesnej pojawia się na przykład jako aleatoryzm. Przykładami kompozycji otwartej w muzyce XX wieku mogą być: Klavierstück XI Karlheinza Stockhausena, A piacere Kazimierza Serockiego..
Tyle propozycja twórcy i jego zespołu
[7]Koncert odbył się 25 września 2014 roku w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w ramach Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie (drugi miał miejsce 27 września w Katowicach w ramach Ars Independent Festival), skład zespołu:
CzeT Minkus - el.trąbka, inst.elektroniczne, sampler, prowadzenie-dyrygentura, performance Józef Skrzek - fortepian, syntezatory, gitara basowa Adam Pierończyk - saksofony Marek Chołoniewski - live electronic, performance Michał Dymny - gitara elektryczna Marcin Oleś - kontrabas Jan Pilch - instrumenty perkusyjne Jakub Rutkowski - perkusja elektroniczna Wiktor Krzak - kontrafagot, (performance) Michał Gorczyca - inst.elektroniczne, sampler, przetworzenia przestrzenne
video: Popesz Csaba Lang - vj, programowanie / Paweł Weremiuk - vj, animacje 3d Piotr Madej - realizacja dźwięku 3d Art Color Ballet + grupy aktorsko-performerskie Hanna Podraza - realizacja kostiumów Andrzej Czop Czoper - realizacja dźwięku Ada Bystrzycka - realizacja światła Marek Nosek - koordynacja, teraz pora na indywidualnego odbiorcę, czyli mnie. Godzina takiej jazdy pozwoliła mi na podróż nie tylko wzdłuż i wszerz Europy, ale też na podróż w czasie. Dla młodych odbiorców, ludzi XXI wieku, to zupełnie normalne, że pociągi są elektryczne i suną prawie bezszelestnie, w porównaniu z pociągami, którymi jeździło się w wieku XX. Lokomotywę w oparach dymu, buchającą parą, sypiącą iskrami, dyszącą i sapiącą znają co najwyżej z wiersza Tuwima, żadne tam, ufff, jak gorąco, pufff, jak gorąco... Nie dla mnie, doświadczonego podróżnika wszelkimi środkami lokomocji ze szczególnym uwzględnieniem pociągów dziś anachronicznych... czarny węgiel i tłusta oliwa. Mimo, że kocham samoloty, a także kawał życia spędziłam przemieszczając się szlakami wodnymi, jako pasażerka statków i promów, ale przede wszystkim żeglarz, do pociągów mam szczególny sentyment, żadna podróż nie ma tyle magii, co podróż pociągiem z początkiem i końcem na dworcach, połączonych wygrywanym charakterystycznym rytmem po torach, tak-to-to, tak-to-to, tak-to-to, tak, tak...
Bez żadnej przesady mogę powiedzieć, że Europę mam zjeżdżoną, już w 1974 roku z trzytygodniowym abonamentem na pociągi i ukochanym u boku, jako 20-latka zjeździłam całe Włochy od Alp do samego obcasa, od obcasa po Alpy, i przez Alpy, cis und trans. W 1979 roku powtórzyliśmy tę podróż w trójkę, z moją przyjaciółką z Polski, naszymi starymi śladami i stacjami zostawiając nowe ślady w nowych, innych miejscowościach. A przedtem, pomiędzy i potem jeździłam pociągami z domu w świat i ze świata do domu, bo zawsze albo mieszkałam gdzieś daleko, albo gdzieś daleko mieszkali moi bliscy. Niezliczoną ilość razy. Bardzo często sama. Wtedy tym bardziej poddawałam się magii podróży pociągiem. Od tego z lokomotywą na węgiel po polskich torach, po TGV (z Genewy do Paryża) czy pendolino (z Zurichu do Mediolanu)... Bez emfazy mogę powiedzieć, że mam w życiorys wstukane tysiące kilometrów, ty-sią-ce... ty-sią-ce... ty-sią-ce... tak-tak tak-tak tak-tak...
Z drugiej strony bardzo lubię w sztuce wszelakiej awangardę. Pewnie dlatego, że od dziecka lubię wyobrażać sobie przyszłość, co pewnie było przyczyną pasji do literatury science-fiction, lub na odwrót, autorzy SF rozbudzili we mnie ten rodzaj ciekawości, zaglądania w czas, którego jeszcze nie ma, w przyszłość, w przód, że przypomnę znaczenie słowa "awangarda", bo znajomość języka francuskiego stała się w czasach angielskiego lingua franca nieco passé: avant = przed, najpierw, front, przód, garde = pilnowanie, doglądanie, strzeżenie, avant garde = straż przednia. A zatem modern jazz, modern classic, modern dance, wszelkie off i off-off-offy, eksperymenty na pograniczu muzyki i teatru w rodzaju twórczości Bogusława Schaeffera itd. itp, są mi bliskie i ukochane, w czasie podróży do USA, w Nowym Jorku (w latach 1976, 1980, 1996) wysłuchałam wielu niezwykłych koncertów pod niezwykłymi adresami, czy wielkich jazzmanów na wielkich scenach, Chica Corea... (Charlesa Mingusa w Zurichu, Tomasza Stańko najpierw w Zurichu, potem Krakowie).
Stąd z prawdziwą przyjemnością poddałam się godzinnemu koncertowi z efektami audiowizualnymi zabierającymi mnie w szaloną podróż przez czas, przestrzeń i sztukę, muzykę, film i teatr. Poddałam się wrażeniom, jeździe i skojarzeniom. W sztuce Claude Monet w latach 70. XIX wieku namiętnie malował pociągi, jego "Wjazd na dworzec St-Lazare" ("Gare St-Lazare") w wielu wariacjach, to najsłynniejszy cykl obrazów na temat, najpierwszych malarskich portretów pociągów, lokomotyw... No, i najsłynniejsza, bo najpierwsza sekwencja filmowa z roku 1897 produkcji braci Lumière, wynalazców kinematografii, wjazd pociągu na stację Ciotat ("Entrée d'un train en gare de la Ciotat")... W 1977 roku Krzysztof Jasiński stworzył niezapomniany musical "Szalona lokomotywa" z Markiem Grechutą i Marylą Rodowicz, widziałam go w namiocie Teatru Stu w 1981 roku... A więc poddałam się jeździe i wspomnieniom... Jeszcze mam w uszach szelest przerzucających się automatycznie pasków rozkładów jazdy, szrszrszrszr..., jeszcze mam w oczach biegających w pośpiechu statystów-podróżnych z walizkami z migoczącymi monitorami na wiekach, efekt-niespodzianka na użytek spektaklu... jeszcze słyszę niski chropawy głos pianisty śpiewającego sobie do fortepianowych pasaży...
Przypisy: [1]: Flash mob (ang. dosł. błyskawiczny tłum) - określenie, którym przyjęło się nazywać sztuczny tłum ludzi gromadzących się niespodziewanie w miejscu publicznym w celu przeprowadzenia krótkotrwałego zdarzenia, zazwyczaj zaskakującego dla przypadkowych świadków. [2]: Futuryzm (łac. futurus - przyszły) - awangardowy kierunek w kulturze (zwłaszcza w literaturze), który narodził się we Włoszech na początku XX wieku. Założeniem futuryzmu było "patrzenie w przyszłość", odrzucanie przeszłości i tradycji. Futuryzm w swoim żywiołowym manifeście proponował unicestwienie akademii, bibliotek i muzeów, winnych jego zdaniem utrzymywania i utrwalania kultury przestarzałej i niedołężnej, a przez to szkodliwej i niebezpiecznej. Futuryści zawładnęli w pełni sferą estetyki. Wierzyli w profetyczną rolę artysty, którego uznawali za prawdziwego przewodnika duchowego i demiurga nowego społeczeństwa. Futuryści stwierdzili, że nowa muzyka staje się coraz bardziej skomplikowana, więc w tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zastąpić ją szmerami. Jednymi z ulubionych instrumentów tych kompozytorów stały się instrumenty ewokujące wycie, warkot, trzask lub świst. [3]: Bruityzm (franc. bruit - hałas) - nurt w muzyce XX w. wyrosły na gruncie futuryzmu, zapoczątkowany przez Russola, eksponujący dynamizm, ruch i energię, inspirowany osiągnięciami przemysłu i techniki, niekiedy muzycznie je naśladujący. Futuryści stwierdzili, że nowa muzyka staje się coraz bardziej skomplikowana, więc w tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak zastąpić ją szmerami. Jednymi z ulubionych instrumentów tych kompozytorów stały się instrumenty ewokujące wycie, warkot, trzask lub świst. Muzyka bruitystyczna mogła również bazować na skali systemu równomiernie temperowanego: Henry Cowell pisał utwory, w których materiałem były grupy dźwięków, zwane klasterami, innymi słowy, np. na fortepianie grano pięściami, łokciami itd. [4]: Muzyka elektroniczna - muzyka tworzona głównie lub wyłącznie za pomocą elektrofonów (elektromechanicznych i elektronicznych instrumentów muzycznych) oraz urządzeń elektronicznych przetwarzających dźwięki pozamuzyczne lub generowane przez tradycyjne instrumenty akustyczne. Pierwszy raz termin ?muzyka elektroniczna? pojawił się w 1951 w znaczeniu programowym w deklaracji grupy muzyków skupionych wokół kolońskiego studio WDR jako Elektronische Musik. [5]: Aleatoryzm (z łac. alea, kostka do gry) - kierunek w muzyce współczesnej polegający na wprowadzeniu elementu przypadku zarówno w pracy kompozytorskiej, jak i wykonawczej. Jego rozwój nastąpił w latach 50. XX wieku. Autor może używać czynnika losowego już na etapie komponowania (podobnie jak w dadaizmie), albo pozostawić pewną dowolność wykonawcy. W zapisie nutowym polega to na celowo niedookreślonym zapisie, np. nieregularna linia falista na pięciolinii zamiast określonych dźwięków. Inną metodą jest budowanie kompozycji z krótkich elementów składowych, których kolejność wybierana jest losowo w czasie wykonywania utworu (np. Klavierstück XI Stockhausena). Czasem obok skomponowanego dzieła, dopuszcza się udział innych dźwięków, nie podlegających zapisowi, jak na przykład w jednej z kompozycji Johna Cage, w którym użyto 12 odbiorników radiowych przypadkowo przestrajanych w trakcie wykonywania utworu. Do innych metod stosowanych w muzyce aleatorycznej należy komponowanie na zespół instrumentalny o dowolnym składzie, organizowany ad hoc, w czysto przypadkowy sposób (zobacz: teoria formy otwartej). Aleatoryzmu nie należy mylić z improwizacją występującą np. w muzyce jazzowej, gdyż dowolność przejawia się tu w inny sposób. Z akustycznego punktu widzenia każde wykonanie utworu jest zjawiskiem aleatorycznym, gdyż precyzyjna notacja muzyczna nie równa się absolutnej precyzji wykonawczej. [6]: Kompozycja otwarta - rodzaj kompozycji, polegający na pozostawieniu odbiorcy dzieła sztuki pola do interpretacji. Jest to układ specyficznej relacji między elementami kompozycji, poruszający wyobraźnię, sugerujący coś, co jest poza nim. Kompozycja taka zmusza odbiorcę do dopełniania, inicjując indywidualny proces współtworzenia. Przekracza tym samym ramy tradycyjnej, pełnej, zamkniętej formy. W muzyce: Pozostawia dyrygentowi lub wykonawcy pole do dowolnego składania sekwencji, warstw, czy innych elementów kompozycji. Zdaje się na wyczucie, intuicję, twórczą inwencję, improwizację wykonawców albo pozostawia ich układ przypadkowi. W muzyce współczesnej pojawia się na przykład jako aleatoryzm. Przykładami kompozycji otwartej w muzyce XX wieku mogą być: Klavierstück XI Karlheinza Stockhausena, A piacere Kazimierza Serockiego. [7]: Koncert odbył się 25 września 2014 roku w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w ramach Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie (drugi miał miejsce 27 września w Katowicach w ramach Ars Independent Festival), skład zespołu:
CzeT Minkus - el.trąbka, inst.elektroniczne, sampler, prowadzenie-dyrygentura, performance Józef Skrzek - fortepian, syntezatory, gitara basowa Adam Pierończyk - saksofony Marek Chołoniewski - live electronic, performance Michał Dymny - gitara elektryczna Marcin Oleś - kontrabas Jan Pilch - instrumenty perkusyjne Jakub Rutkowski - perkusja elektroniczna Wiktor Krzak - kontrafagot, (performance) Michał Gorczyca - inst.elektroniczne, sampler, przetworzenia przestrzenne
video: Popesz Csaba Lang - vj, programowanie / Paweł Weremiuk - vj, animacje 3d Piotr Madej - realizacja dźwięku 3d Art Color Ballet + grupy aktorsko-performerskie Hanna Podraza - realizacja kostiumów Andrzej Czop Czoper - realizacja dźwięku Ada Bystrzycka - realizacja światła Marek Nosek - koordynacja