1 listopada 1755 roku o godzinie 9.40 rano miało miejsce w Lizbonie tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi; pozostawiło po sobie niemal zupełnie zrujnowane miasto oraz zniszczoną większą część południowego wybrzeża – aż do Algarve. Bezpośrednio po trzęsieniu ziemi wystąpiło zjawisko tsunami. Fale tsunami, według późniejszych obliczeń, mogły osiągać wysokość do 20 metrów. Na obszarze niedotkniętym przez morze szalały setki pożarów. Katastrofa pociągnęła za sobą ok. 30 tys. ofiar śmiertelnych.
Było to jedno z najtragiczniejszych (pod względem liczby ofiar)
trzęsień ziemi w historii ludzkości. Współcześni nam geolodzy obliczają,
że trzęsienie ziemi w Lizbonie miało natężenie 9 stopni w skaliRichtera. Jego siła była tak wielka, że odczuwali je również mieszkańcy dalekiej Wenecji, co w swych pamiętnikach odnotował Giacomo Casanova.
Tak to mogło wyglądać (komentarz w j. niem.):
Po tym kataklizmie Wolter sformułował słynne pytanie: "Dlaczego Lizbona?", które zawarł w swoim "Poemacie o trzęsieniu ziemi w Lizbonie" ("Poème sur le désastre de Lisbonne"):
A wy, filozofowie, którzy twierdzić śmiecie, Że "dobre jest cokolwiek się zdarzy na świecie", Chodźcie spiesznie oglądać te kupy popiołów, Te kobiety i dzieci leżące pospołu, Te smutne szczątki domów wkoło rozrzucone, Pod rozbitym marmurem ciała rozproszone; Sto tysięcy nieszczęsnych podartych przez ziemię, Rozdartych, krwią broczących, których murów brzemię Za życia pogrzebało. Nikt ich nie ratuje, Więc, wśród męki, czekają, aż śmierć się zlituje!
[...]
Wierzcie mi, że gdy ziemia roztwiera otchłanie, Niewinna jest ma skarga i słuszne wołanie. A wy na to: "Na świecie wszystkiego potrzeba, Wszystko jest dobre". Cóż to! Więc na świecie całym Bez zniszczenia Lizbony gorzej by się działo? Czyście tak bardzo pewni, że Pierwsza Przyczyna Wszystkowiedna, wszechmocna, co wszystko zaczyna, Nie mogłaby nas rzucić na ten smutny padół, Bez stworzenia wulkanów niosących zagładę?
[...]
Tak to jęczą stworzenia ze świata całego, Wszyscy cierpią i giną, jeden przez drugiego, A wy byście pragnęli w fatalnych chaosie Powszechne szczęście z nieszczęść każdej z istot wznosić?
[...]
Tu wszystko wojnę toczy, człowiek, żywioł, zwierzę, Zło na ziemi jest właśnie: to przyznać należy.
[...]
Na tej grudce błota, zmęczone atomy Na śmierć wciąż narażone i na losu gromy Lecz atomy myślące, bo myślą wiedzione Wymierzyć potrafiły nieba rozgwieżdżone. Człowiek duchem wzlatuje do nieskończonego, Niezdolny choć przez chwilę znać siebie samego. Świat pychy i błędów to nic innego, w końcu, Jak teatr nieszczęśliwych o szczęściu mówiących.
[Przypis: Pierwotną wersję poematu kończył następujący dwuwiersz]:
Cóż wiec trzeba, o śmiertelni? Trzeba, śmiertelnicy, byśmy cierpieli W milczeniu przyjęli swój los, wielbili i umierali.
[Później Wolter nieco złagodził pesymizm tego zakończenia]:
Ongiś, gdy pewien kalif na śmierć się gotował, Do Boga, którego czcił, modlił się w te słowa: Przynoszę ci to wszystko, czego niezmierzony Majestat twój tak wielki nie posiada wcale: Nędze, wady, ciemnotę, niedole i żale. Lecz ów kalif zapomniał, w swej ostatniej chwili Przydać nadziei, którą samiśmy stworzyli.
[...w oryginale słowo "nadzieja" (esperance) kończy poemat Woltera...]
(tłumacz mi nieznany)
* * *
Z relacji świadków wynika, że ruchy tektoniczne ziemi były wyczuwalne w
czasie od 6 minut do 2 godzin i 30 minut, zależnie od miejsca. W centrum
Lizbony ziemia pękała tworząc rozstępy dochodzące do 5 metrów
szerokości. Widząc to zjawisko wielu ocalałych szukało ucieczki w
pobliżu portu, obserwując cofanie się wody i odsłonięcie dna morskiego,
wypełnionego wrakami zatopionych statków i straconych ładunków.
Kilkadziesiąt minut później nadeszła fala o wysokości ok. 20 metrów i
zalała port wraz z całym centrum Lizbony. Na terenach, gdzie tsunami nie dotarło, rozszalały się pożary, które trwały 5 i więcej dni.
Około 85% zabudowy Lizbony uległo zniszczeniu, włączając w to pałace,
biblioteki, klasztory, kościoły, szpitale i domy prywatne. Oddany do
użytku 6 miesięcy wcześniej gmach Opery został całkowicie spalony. Pałac
królewski usytuowany nad Tagiem legł w gruzach pod wpływem ruchów ziemi, a następnie został zalany przez tsunami. Wewnątrz znajdowała się biblioteka zawierająca 70 tys. woluminów i setki dzieł sztuki, włączając dzieła Tycjana, Rubensa i Correggio.
Cenne archiwum królewskie zawierające dokumenty dotyczące badań
oceanograficznych oraz inne podobnej wartości zbiory także zostały
stracone na zawsze.
Trzęsienie zniszczyło największe kościoły Lizbony, Katedrę Świętej
Marii, Bazyliki: Św. Pawła, Św.Katarzyny, Św.Wincentego i Zmiłowania Misericordia. Klasztor Do Carmo
w centrum miasta został zniszczony, a jego ruiny, które pozostawiono
jako pamiątkę po kataklizmie mogą być zwiedzane przez turystów do dziś. W
czasie trzęsienia ziemi zaginął w całości i bez śladu grobowiec Alvaresa Pereiry,
który znajdował się w tym właśnie klasztorze. Spłonął szpital królewski
"Wszystkich Świętych", a w nim setki pacjentów. Rejestry podróży
historycznych Vasco da Gamy i Krzysztofa Kolumba zostały bezpowrotnie stracone, taki sam los spotkał także mnóstwo zabytkowych budowli w stylu manuelińskim.
Rodzina królewska cudownym zbiegiem okoliczności ocalała. Król Józef I i dwór opuścili tego dnia miasto, aby wziąć udział w porannej mszy w podlizbońskiej miejscowości Belém.
Nieobecność króla w mieście zawdzięcza się zachciance księżniczki, aby
spędzić dzień Wszystkich Świętych poza miastem. Ze względu na katastrofę
król nabawił się fobii przebywania w zamkniętym pomieszczeniu i resztę życia spędził mieszkając w luksusowych konstrukcjach namiotowych, specjalnie dlań zaprojektowanych.
Podobnie jak król, minister wojny i przyszły premier Portugalii markiz de Pombal
przeżył trzęsienie. Bardzo praktyczny w działaniach nakazał wojsku
natychmiastową odbudowę Lizbony. Mówi się, że na zadane pytanie "I co
teraz?", zwykł odpowiadać "Pochować zmarłych i zatroszczyć się o
żywych." Nakazał ugasić szalejące pożary i pogrzebać ofiary, aby uniknąć
epidemii.
Minister i król zakontraktowali natychmiast architektów i inżynierów.
W niecały rok po trzęsieniu ruiny zostały ostatecznie usunięte, a prace
nad rekonstrukcją Lizbony szybko posuwały się naprzód. Król życzył
sobie, aby nowe miasto było uporządkowane, posiadało wielkie place i
szerokie prostopadłe aleje. W owym czasie ktoś spytał markiza de Pombal:
"po co komu tak szerokie ulice?" W odpowiedzi usłyszał: "pewnego dnia
okażą się wąskie."
Nowe centrum Lizbony znane dzisiaj jako Baixa Pombalina jest
starym miastem Lizbony. Zabudowa jest pierwszą na świecie skonstruowaną z
myślą o ochronie antysejsmicznej. Wszystkie tutejsze kamienice były
najpierw w formie modeli z drewna poddane testom maszerującego dookoła
nich wojska.
Sumienność i determinacja ministra nie ograniczyła się wyłącznie do
rekonstrukcji miasta. Markiz de Pombal przeprowadził we wszystkich
parafiach Portugalii ankietę, dotyczącą trzęsienia ziemi i jego skutków w
całym kraju. Do podstawowych pytań należały następujące;
Jak długo trwało trzęsienie?Ile razy powracało?Jakiego rodzaju straty spowodowało?Jak reagowały zwierzęta?Co się stało ze studniami?
Odpowiedzi zostały zdeponowane w archiwum Torre do Tombo,
gdzie znajdują się do dziś. Dzięki uzyskanym odpowiedziom naukowcy
posiadają wiarygodne źródło informacji o przebiegu trzęsienia ziemi w Lizbonie.
Ankieta markiza de Pombal pozostaje pierwszą znaną próbą opisu zjawisk
sejsmologicznych na świecie. Z tego względu markiz de Pombal jest
uznawany za prekursora sejsmologii.
50-minutowy film-rekonstrukcja wydarzenia (po niem.):