Podstawowa
Elżbieta Binswanger
Jesień, wre miasto. A ty nad nim: mgła radosna,
ostatnie piętro, centrum - moja Marszałkowska
ruchliwa.
Do okien: stuk puk... stuk puk... śmiertelne pukanie.
Stuk puk... nierówno zegar w sypialni na ścianie
oddycha.
Ciii... kochana, to - innym - złe lata pukają!
Zanurzmy się w ulice, może nas nie znajdą
na Złotej
jak twoje włosy? Jeszcze tramwaje na gapę,
spacery brzegiem Wisły i Królewskim Traktem
powroty
- tyle przystanków w deszczu! Nie dziś... jeszcze nie czas
by jakieś tam pukanie mogło przestraszyć nas.
To krople...
to ulice jesienią spadają na ziemię,
wiatr jak liście je niesie donikąd bez ciebie
samotne.
ostatnie piętro, centrum - moja Marszałkowska
ruchliwa.
Do okien: stuk puk... stuk puk... śmiertelne pukanie.
Stuk puk... nierówno zegar w sypialni na ścianie
oddycha.
Ciii... kochana, to - innym - złe lata pukają!
Zanurzmy się w ulice, może nas nie znajdą
na Złotej
jak twoje włosy? Jeszcze tramwaje na gapę,
spacery brzegiem Wisły i Królewskim Traktem
powroty
- tyle przystanków w deszczu! Nie dziś... jeszcze nie czas
by jakieś tam pukanie mogło przestraszyć nas.
To krople...
to ulice jesienią spadają na ziemię,
wiatr jak liście je niesie donikąd bez ciebie
samotne.
KOMENTARZE
Grudzień
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
N
25
26
27
28
29
30
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
01
02
03
04
05