Cóż, nie wyszło mi to zdjęcie... ale za to zupa była wyborna. Naprawdę. Proponuję Wam spróbować. Bardzo prosta do ugotowania a praktycznie nieznana. Nawet moja starsza siostra, która już z niejednego mojego kulinarnego eksperymentu wyszła obronną ręką, nie zgadła wczoraj, co jest bazą tej zupy. A jest to nać rzodkiewki. Przecież szkoda wyrzucić! Takiej świeżej teraz, w maju. Zieleniutkiej jak sama wiosna. No, właśnie, zupa jest właściwie zielona. Na wierzch daje się kleks z bitej śmietany (z odrobiną soli i gałki muszkatołow...